Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Depresja na emigracji
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2010-01-16, 00:17   #29
Blushy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 430
Cool Dot.: Depresja na emigracji

Cytat:
Napisane przez norka27 Pokaż wiadomość
Peppermint znam twoja historie z wlasnego zycia. 3 lata temu wyjechalam do mojego TZ do Norwegii - tyle ze moj to Norweg oryginalny W Polsce dobra praca biurowa w dobrej firmie. Stala rutyna dnia, jakis tam szacuneczek srodowiska, dobre wyksztalcenie, czlowiek o siebie dba, ma znajomych takich od kawki i drinka i jakos idzie mimo iz bez szalu - u mnie nawalaly finanse. Jadac tu myslalam ze zycie potoczy sie jak w bajce przeciez swietnie mowie po angielsku, znam niemiecki mam swietna praktyke zawodowa i wykstzalcenie. I spadlam z piedestalu tak szybko jak na niego chcialam sie wdrapac. Pierwszy rok jakos minal - musialam dolatywac na studia w Polsce. Drugi byl juz masakryczny, mala miejscowosc, tylko Norwedzy, daleko do miasta, TZ co drugi miesiac na morzu, pracy jaka chciala bym miec brak. Zaparlam sie i sprzatac lub filetowac ryb nie bede bo finansowo jest ok ale siedzenie w domu zrobilo swoje. Poszlam na kurs norweskiego, poznalam jakis tam ludzi ale to nie sa znajomosci jakie sie chce miec - same filipinki i tajki... jakos sie nie porozumiewamy do konca. W koncu mowie i pisze po norwesku biegle, egzaminy zdane a pracy ktora by mnie zadowolila dalej brak. Dobrych znajomych tez. Utknelam na za****owie i nic nie pomaga ze TZ rozumie jak sie czuje - on ma tu schorowanych starych rodzicow i ciezko mu sie przeprowadzic i ich zostawic. Jak w koncu go przekonalam do przeprowadzki to i tak czekam na odpowiedz w sprawie pracy a zanim ja dostane bede siedziec tutaj. Czepialam sie roznych krotkotrwalych prac, bylo fajnie ale to nie to co chce robic. Deprecha maksymalna, ile razy czlowiek chce plakac i wracac nie bede pisac bo pewnie wiesz. Za kazdym razem w bedac w Polsce sie zastanawiam czy mialo to sens. Mialo bo mam cudownego meza, dobre zycie, latwiejsze, bez strachu o jutro ale... To ale to perspektywa bycia emigrantem, pracownikiem gorszej kategorii tak dlugo az przestaniesz odstawac od reszty, brak srodowiska emigranckiego w miejscy w ktorym mieszkam sprawia ze czuje sie niezrozumiana, samotna, okropnie. Brak mi jedzenia, telewizji, ludzi i pogody do ktorych to jestem zwyczajna. Wierze ze bedzie lepiej, czuje ze tu zalozylam dom i ze nie moge juz wrocic do Polski. Przyzwyczailam sie, nauczylam jesc lokalne jedzenie, zaznajomilam z ludzmi do okola ale nie czuje sie w 100% spelniona. Moze zmiana miejsca zamieszkania mi pomoze, wieksze miasto, zycie do ktorego jestem zwyczajna. Jak narazie czesto mam jak ty - po co sie stroic, malowac skoro mieszkam na za****owie. Kalosze to i tak najpraktyczniejsze obuwie, po co fryzjer skoro leje i wielej 200 dni w roku?? Ladne ciuszki - nie praktyczne i to wprawia mnie w depresje ze nie moge byc tym kim bylam bo to nie praktyczne!!!! Nic do roboty w wolne dni bo nie kreci mnie lazenie po dziczy i gorach w deszcz i wszelaka inna sraczke z nieba, jak jest TZ jest dobrze jak go nie ma masakra - nawet jak mam prace to popoludnia przed TV mecza niemilosiernie.
Wiem ze sie rozpisalam niemilosiernie ale chcialam dodac ze jak sie przyzwyczaisz zobaczysz tez i plusy - zycie tutaj daje mi mozliwosci jakich nigdy nie miala bym w Polsce, wyjazdy za granice, pomoc rodzicom, mozliwosc spelniania sie w sprawach na ktorych nie bylo czasu i pieniedzy w PL. Musisz odkryc jak i gdzie i z kim. Mysle ze wyjscie najpierw na kurs dla emigrantow przelamie bariere kontaktu z nowymi. Potem jakas praca - moze nielegalna na poczatek, jakies nianczenie lub barowanie? Jak masz dola to pisz, zawsze latwiej jak mozna sie wygadac
Wow!!! Słuchaj, moja historia jest tak podobna do Twojej, że aż z wrażenia muszę napisać
Mieszkam dość blisko Ciebie w Szwecji. No prawie, hehe, 500 km do granicy norweskiej. Też mieszkam na wyp.... wie, od 2006 roku, mieszkam z moim Szwedem (niedługo 5 lat razem ) też studiowałam ostatni rok na odległość, walczę i mam podobne perypetie jak Ty.
On pracuje, ale nie zarabia kokosów jak na tamtą rzeczywistość i mimo, że nam starcza od 1go do 1go to mam jeszcze dodatkową presję znalezienia pracy. Jak znajdę to dopiero wtedy będziemy mogli sobie pozwolić na większe lokum i dzieci. I moje prawo jazdy, bo niestety w Polsce nie zdążyłam zrobić, a sama pewnie wiesz jak kiepsko bez prawka w Skandynawii.
U mnie też perspektywy "kariery" szlag trafił, bo Szwedzi w ogóle patrzą na inne kwalifikacje niż papiery i wykształcenie, a jak studia nie są szwedzkie to w ogóle dziwą się "a co to za szkoła?" teoretycznie może się wyprowadzić z pipidówy, ale z drugiej strony jest argument "kto pomoże przy dzieciach, gdy będziemy chcieli gdzieś wyjść" i takie tam. Rozważam własną firmę, byłam nawet na kursie "starta eget" ale na razie nie znam jeszcze tak dobrze tutejszego specyficznego rynku i jego potrzeb.
Co do motywacji dbania o siebie, ja podchodzę do sprawy w inny sposób. Jestem dumną reprezentantką żeńskiej części narodu polskiego znanej ze swej słowiańskiej urody i nie mogę sobie pozwolić, aby ktoś tu widział zaniedbaną Polkę. A zwłaszcza mój TŻ, niech będzie dumny, że ma swoją zadbaną Polkę. Najlepsze, że jestem jedyną szczupłą dziewczyną w naszej paczce, wszystkie dzewczyny jego kumpli są otyłe i to bardzo. Jedna była w ciąży, to nie było widać tej ciąży Nie wiem o co tu chodzi, czy ci kumple mają jakieś zboczenie, bo miłe, szczupłe i zadbane Szwedki też istnieją. No ale tak jest. Jedna z nich raz wrzuciła na Facebooka foty z jakiejś imprezy i myslałam, że padnę ze śmiechu. Klub Kwadransowych Grubasów . Tak tu się naśmiewam, z drugiej strony trochę mi ich szkoda. A jego dwóch kumpli szuka dziewczyny i raz rozmawialiśmy, to jeden z nich powiedział, że Polki są jego zdaniem lepsze, wierniejsze i uczciwsze. Miło było słyszeć.
Także głowa do góry i bądź dumna z siebie. I przestań myśleć o sobie jak o emigrantce drugiej kategorii. Nieprawda! Uwierz, że ludzie potrafią docenić drugiego człowieka. W Szwecji bardzo zwracają uwagę na to jakim się jest człowiekiem, a nie skąd. Kiedyś mój facet przyłapał mnie na takim podejściu i się oburzył skąd ja takie bzdury wytrzasnęłam, przecież nie pochodzę z (dosłownie) "andra hand land". Ściskam!
Blushy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując