2006-04-16, 16:56
|
#4
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 2 343
|
Kuracje kwasowo-retinoidowe: opisy doświadczeń na własnej skórze!
No tylko nie mówcie, że nie chcecie kolejnego wątku na ten temat! Wiem, wiem, jest o kwasach, jest o Diacnealu, jest o Acne-Dermie, mnóstwo mądrosci. Ale ja mam propozycję wątku z opisami przeżyć "królików doświadczalnych", celem sprawdzenia, "czy-tylko-ja-tak-mam-czy-inne-też" Oraz "czy-to-normalne-że..."
A to wszystko dlatego, że weszłam w jakąś taką fazę "swojej" kuracji, że sie zastanawiam, co dalej - przykręcić (przykwasić) śrubę, czy poluzować?
Moja wersja jest przystosowana dla skóry naczynkowej, tłustej, po 30-ce, ze śladami blizenek potrądzikowych. Składa się z programu: effaclar, acne-derm oraz Active C La Roche Posay - to wszystko na noc, active c na zmianę z którymś z kwasów. Na dzien tylko tonik - ostatnio Viviean z kwasem salicylowym - i filtr. Popołudniami (wczesnymi wieczorami ) po zmyciu dziennej tapetki idzie nawilżacz typu Hydraphase albo Sensibio AR.
Faza, która mnie "dopadla", polega na poglębiającym się od kilku dni uczuciu "ściągnięcia" skóry, która widocznie zaczyna się łuszczyć (bardzo lekko, powierzchniowo). Właściwie oceniam to jako efekt pożądany, ale nie chcę przedobrzyć.
I co wy na to, przykwasić czy poluzować?
Czekam na zwierzenia myszy laboratoryjnych
Mile widziane mrożące krew w żyłach historie o wszelkiego rodzaju kwasach (AHA, BHA, PHA, azelaina itp.), jak również retinoidach.
|
|
|