Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: kieszonkowe dla już-nie-nastolatki
Cytat:
Napisane przez mParis
Da się przeżyć, tak samo jak za 10zł, ale czy jest to na pewno wystarczające na takie tam sobie wydatki, o czym niby jesteś przeświadczona?
100 złotych miesięcznie to 25zł tygodniowo. W czasie tygodnia jest 5 dni szkolnych i 2 dni weekendu. Naprawdę uważasz, że 25zł tygodniowo to suma która powinna zadowolić każdego i jest wystarczająca? Bo ja tak nie uważam. Wyjście na kawę z koleżanką kosztuje z 8zł, czasopismo z 5zł, coś do przegryzienia na co się ma ochotę, np. chipsy również parę złotych, wyjście na dwa piwa ze znajomymi z 10zł, nie wspomnę już o tym, że nadchodzi weekend, koleżanka może robić imprezkę z okazji urodzin i warto by przynieść jakieś winko czy flaszkę.
Dałabyś radę NIE NARZEKAĆ (nie przeżyć, tylko nie narzekać - skoro uważasz, że to wystarczająca kwota) za 25zł tygodniowo? (nie od rodziców, tylko ogólnie to wszystko czym dysponujesz, nieważne z jakich źródeł pochodzi) Coś mi się wydaje, że nie byłabyś usatysfakcjonowana.
|
Jeśli te 100 ma być poświęcone na właśnie takie rzeczy typu kawa z koleżanką albo czasopismo albo chipsy, to tak, moim zdaniem nastolatce to powinno wystarczyć. Bez przesady, 18-latka nie musi co tydzień biegać po lokalach, można spędzać czas ze znajomymi nie wydając pieniędzy w ogóle albo wydając mało... Jak wspominam moje czasy licealne, to przecież z koleżankami się widywało nie tylko po lokalach, ale też szło się do kogoś do domu i piło herbatę i jadło ciasto, które mama upiekła, albo jechało się na działkę na grilla, albo się na rower szło. Nie przypominam sobie jakoś, żebyśmy się ciągle widywały w kawiarniach albo pubach
Wiadomo, że w jednym tygodniu można wcale nigdzie nie chodzić, może nawet nie być okazji, za to w kolejnym można pójść do kina i do pubu, mając kasę z poprzedniego. To chyba sporo jak na maturzystkę, która zasadniczo się podobno uczy do matury 
Inaczej ma się sprawa kiedy za te 100 zl trzeba też kupić jedzenie w szkole czy ciuchy.
---------- Dopisano o 11:32 ---------- Poprzedni post napisano o 11:24 ----------
Cytat:
Napisane przez Luba
Oczywiście z jedzenia kupionego za własne pieniadze
Ja jestem w szoku czytając ten watek. I to od pierwszego posta. Szamponu, mydła, spodni rodzice nie kupią?  U mnie wszytsko stoi w łazience i sie używa, a nie patrzy kto i za czyje to kupił (a jasną jest sprawą że rodzice kupują, bo niby dlaczego nie).
Ubrania. Jak jest potrzeba to kupuję dzieciom ubrania tak samo jak sobie. I to dla mnie było i jest najzupełniej normalne.
W końcu powiedzcie mi, jeśli dzieci dorabiają i kupują za swoje pieniądze dużo rzeczy to co rodzice robią z zarobiona forsą? Wszytsko idzie na rachunki? To ile te rachunki wynoszą albo ile ci rodzice zarabiają?
Bo z tego watku wynika, że dużo dzieci na swoje potrzeby zarabia, rodzice te swoje dzieci od biedy wyżywią i to wszystko. W momencie kiedy obydwoje rodzice pracują, nie są już przecież na dorobku ale jakąś pozycję osiagnęli, najniższej pensji nie dostają... To tak z ciekawości pytam co robia z pieniędzmi?
I od razu piszę, że nie uważam, że dziecku powinno się cała forse "oddać" mówię tu o podstawie czyli: jedzenie, środki czystości, ubranie, szkoły, nawet w młodszym wieku pieniądze na rozrywki itp. To jest podstawa która sie dzieciom od rodziców po prostu do pewnego czasu należy.W końcu jak się ktos decyduje na dziecko to nie mozna czekac tylko aż od ziemi odrośnie żeby go do roboty posłać...
|
Luba, no właśnie też tak się zastanawiam... Nie wiem co robią z pieniędzmi "zaoszczędzonymi" na dziecku, ale jakoś tak ciśnie mi się przypuszczenie, że np kupują coś na raty, typu telewizor, potem te raty spłacają więc nie mają tej zaoszczędzonej "nadwyżki". Ciśnie mi się, bo takie przypadki znam, że rodzice dzieciom skąpią, ale na siebie to chętniej wydają.
No i kwestia ile ci rodzice zarabiają... Bo nawet po wielu latach pracy można zarabiać marnie, niestety.
A, no i nie kupuję ubrań raz na 3 miesiące Nie wiem skąd akurat taki odstęp czasowy, na podstawie pór roku? 
Ubrania z reguły się kupuje kiedy ma się ochotę (kiedy ma się kasę) lub kiedy są potrzebne (kiedy się nadmiaru grosza nie ma), jak się spodnie zniszczą jak tu zostało przedstawione, albo buty, w obliczu warunków pogodowych, to przecież się nie będzie czekać aż się zaoszczędzi bo się nie da wyjść z domu bez tych butów i trzeba je kupić pilnie.
Edytowane przez Lexie
Czas edycji: 2010-01-21 o 10:34
|