Dziekuje dziewczyny za wsparcie

Moze nie bede sie odwolywac na poszczegolne Wasze wypowiedzi, ale jeszcze dodam pare slow.
Moja mama na pewno mi pomoze jesli o to poprosze (moze nie z jakas wielka radoscia, ale na pewno). Miesiac po mnie rodzi moja siostra i tez mame zrozumiem, jesli bedzie chciala byc na miejscu (mieszkamy od siebie 70km) i jej pomagac jak bedzie w szpitalu.
Chyba najbardziej z tego wszystkiego denerwuje mnie fakt, ze tesciowa jest na kazde zawolanie siostry meza. No bo jak oni maja sobie poradzic z trojka dzieci???

(swoja droga stac ich na 5 opiekunek do pomocy gdyby tylko chcieli). To ja kombinuje, zeby nie wykorzystywac babc - zapisalam synka do przedszkola, zebym miala chwile wytchnienia tuz przed porodem i jak sie mala urodzi. Zeby nie musiec ciagle na kims polegac. A siostra tz-a co chwile wykorzystuje tesciowa (oni tez mogli zapisac swoje srednie dziecko do tego samego przedszkola, ale po co skoro maja calodzienna opieke babci)..
Ja juz wiem, ze nie mam co liczyc na to, ze tesciowa zajmie sie mala jak ja wroce do pracy (zreszta moja mame pewnie tez nie- bo jeszcze bedzie dziecko mojej siostry do opieki, wiec nawet jakby chciala sprawidliwie to co mi da opieka co drugi tydzien). Ale myslalam, ze chociaz podczas porodu, czy po porodzie to nie bedzie problemu.
Zwlaszcza, ze do siostry tz-a to sie przeprowadzili tydzien przed porodem (bo przeciez ona rodzi!!!) i tak czekali i nawet na godzine sie nie ruszali (jak mieli sie zajac moim synkiem jak jechalam na badania to potrafili mnie nawet nie poinformowac, ze nie przyjda. Tylko zadzwonilam rano - byli umowieni na 9.00 i nie przyjechali, bo przeciez ona rodzi!!! - urodzila oczywiscie po terminie).
Z tego najbardziej mi przykro, ze Adas jest okropnie do nich przywiazany. Tak bardzo za nimi teskni i tak uwielbia do nich jezdzic.
Juz sie nieraz przekonalam, ze jak sie wypne, pokaze, ze nie potrzebuje pomocy i sobie radze, to nawet nie zadzwonia (moze to i lepiej, ze nie dzwonia, bo sie tylko denerwuje, ze wlasnie siedza u siostry). Juz nie wspomne, ze duuuzo by mi dalo, gdyby na przyklad podrzucili mi co jakis czas obiad (czasem na weekend tylko cos dadza).
No i pominelam chyba najbardziej istotny fakt, siostra tz-a mieszka jakies 400 metrow od nas

Przykro mi i tyle.

Wiem, ze sobie jakos poradzimy. Nie ma innego wyjscia. Duzo mi daje to przedszkole mlodego - niby 4- 5 godzin a zawsze moge cos zrobic w tym czasie. Na pewno moja mama mi pomoze... Maz posiedzi z 2 tygodnie po porodzie. I jakos pojdzie.
Edit: bylam dzis u gina. Wszystko w porzadku. Nie rodze jeszcze

DOstalam L4 do dnia porodu. Wizyta za 2 tygodnie.