Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 3 797
|
sprawy rodzinne
Cześć Dziewczyny 
Potrzebuję się wyżalić, może otrzymać jakąś poradę. Ogólnie chodzi o całokształt mojej rodziny, ale nie wiem od czego zacząć. Tak w skrócie to moi rodzice rozstali się gdy miałam 5 lat. Właściwie mama odeszła od taty do innego faceta, ale tata też święty nie był (przemoc fizyczna). Zamieszkałam z mamą, starszym bratem i tym facetem, którego nienawidziłam, nie znosiłam i do dziś czuję do niego obrzydzenie. Co prawda nie bił, ale pił. Wciągnął w to moją mamę. I tak wszystko się rozwijało… Kiedy miałam 17 lat byłam zmuszona się wyprowadzić od mamy, nie mogłam tam normalnie funkcjonować, możecie sobie tylko wyobrazić w jakim stanie była ona, ja… Nie chcę pisywać szczegółów bo to strasznie bolesne. No i wyprowadziłam się do ojca… Z którym przez te 12 lat nie miałam prawie w ogóle kontaktu, ale sytuacja zmusiła… Przez prawie 2 lata nie miałam z mamą kontaktu, piła, obwiniała za to mnie, spotykała się tylko z moim bratem (zawsze on był dla niej ważniejszy). W końcu zaprosiła mnie na święta, miałam 19 lat, niby się pogodziłyśmy, ale nie było takiej prawdziwej rozmowy o tym wszystkim. Mama od kilku lat nie pije, kontakt jest w miarę ok. Ojciec prawie ze mną nie rozmawia… Jak jestem na studiach to nie dzwoni ani nic, nawet na urodziny. Do domu wracam raz na miesiąc albo i rzadziej… W domu jest ciągle bałagan, mój ojciec nie wie co to sprzątanie, a brat (który nadal z nim mieszka) ma wszystko gdzieś. Także jak wracam do domu to robię za sprzątaczkę, praczkę, gotuje im obiady itd. Nigdy dziękuję od ojca, nic, żadnej rozmowy. Nienawidzę wracać do własnego domu Jak widzę jak koleżanki ze studiów cieszą się, że np. są święta to tak im zazdroszczę… Cały czas te wszystkie wspomnienia z dzieciństwa są we mnie, psują mi życie i nawet teraz, po tym co przeszłam, jak widać nie może być dobrze. Mam ogromny żal do rodziców za to, że zepsuli mi całe dzieciństwo, za to, że w sumie popsuli mi życie. Mama też żyje swoim życiem, dzwoni niby się spytać co u mnie, ale tak naprawdę powiedzieć co kupiła, co mój brat zrobił itd. Teraz sesja, żadnych pytań o to czy trudne egzaminy, tylko „zdasz na pewno”. Ojciec tak jak pisałam wcześniej zero zainteresowania czymkolwiek. Co ja mam robić? Nie chce mi się wracać do własnego domu, nienawidzę własnych rodziców… Jadę tam tylko po to, żeby wyprać ciuchy no i dlatego że tęsknie za moim psiakiem, który był ze mną w większości tych trudnych chwil i jestem do niego bardzo przywiązana. Marzę o swoim własnym małym mieszkanku, ale brak na to szans, funduszy. Mam TŻta, on wie o wszystkim, ale niestety nie do końca to rozumie. Tzn. powtarza ciągle, że mam o tym nie myśleć, nie przejmować się, że i tak nic nie zmienię itp. Ja to wiem, ale zwyczajnie nie potrafię o tym nie myśleć… Tak strasznie zazdroszczę ludziom którzy pochodzą ze szczęśliwych i kochających do mów…
Edytowane przez Classic
Czas edycji: 2010-01-27 o 19:40
|