Ja też jeszcze daję radę sama, ale chciałam żeby się uczył, gdy ja jeszcze widzę co robi.
Musiałam pilnować żeby mi guzika nie uchlastał.
Maaasaaakra.

Golenie trwało chyba godzinę. Chłop zdecydowanie za delikatny, smyrał mnie ciągle, a ja się chichrałam jak idiotka.
A potem go wzięło na komentarze i już w ogóle była dupa z golenia, maszynka zdążyła się zagotować, a ja ciągle się śmiałam jak koń.
Mam znamię w tamtym miejscu (zresztą gdzie ja nie mam) tak sobie trochę poniżej linii włosów. Ja już wiem jak to obejść, mąż kombinował z każdej strony, z boku, pod włos, z włosem... a w końcu mówi do mnie: "czuję się jak rolnik, co ma słup na środku pola i musi kombinować jak bronuje... "
Mało się nie posikałam...
A potem drugi numer... Pogolił co widział z wierzchu i mówię do niego, żeby nie zapomniał, że włosy rosną też tak bardziej do wewnątrz... A ten westchnął ciężko i mówi: "no to już po guziku..."
I weź tu chłopa do poważnej roboty.
