Noo... to ja już sobie powyjaśniałam z TŻem, poprzytulałam się i w ogóle... nie przyjedzie
![:]](//static.wizaz.pl/forum/images/smilies/krzywy.gif)
nie wiem, za dużo wysiłku by musiał włożyć w odśnieżenie samochodu, a i grę nową kupił (z myslą o mnie, oczywiście), więc to ja mam przyjechać. On nie przyjedzie. Bo ja bym mogła. Nieważne, że jestem chora i chciałabym się we własnym łóżku wygrzać i nie wychodzić w środku nocy na mróz, żeby dojechać do domu. Mogłam prosto z korepetycji dojechać. Nie, on nie może. Jeszcze po cichu liczyłam na to, że jednak zawalczy ze swoim ego - przeliczyłam się
![:]](//static.wizaz.pl/forum/images/smilies/krzywy.gif)
jestem totalnie rozczarowana. Nawet to, że będziemy się widzieć dopiero za tydzień nie ruszyło go. Od rocznicy nie spędziliśmy ze sobą wieczoru, heh... częściej się widywaliśmy, jak był na tej durnej delegacji.
Mam dość, zero wsparcia, nawet nie mam ramienia, w które mogłabym się wypłakać. Z wielkim żalem dochodzę do wniosku, że nie narodził się jeszcze taki, dla którego byłabym NAJważniejsza. W ogóle zero zainteresowania z jego strony. Wy tu piszecie, że Wam TŻ coś przywozi, że Wam coś pisze, dba o Was jak jesteście chore... Mój ma to głęboko, przecież on ma swoje problemy, no a ja jestem egoistką

Trzeci dzień z rzędu siedzę i wyję.