2006-04-22, 13:26
|
#2
|
|
Nie depcze krokusów
Zarejestrowany: 2004-08
Wiadomości: 53 233
|
Dot.: Janusz L. Wiśniewski, "Samotność w sieci" - opinie i przemyślenia
Powieść powstała w 2001 roku, gdy zaczął się internetowy boom i świetnie się wpasowała w ten okres. Trochę za bardzo odbija się w niej kult nauki, technologii, pieniędzy i piękna. Czyżby inni ludzie (np. brzydcy, skromni urzędnicy) według autora nie mają prawa bycia ciekawym? Opisane historie są nieco zbyt ckliwe, choć wielu z nas przeżyło śmierć bliskiej osoby, nieudane małżeństwo czy problemy rodziców z alkoholem, a przyjaciół z narkotykami. Tutaj mamy wszystko w jednym.
Kogo z nas nie wciągnął internet, kto nie przeżył sieciowego flirtu? Mnie to dotyczy już od ok. 7 lat. Przygodę zaczęłam od IRCowania w kafejkach, zanim pojawiły się na chatach nastoletnie pokemony (nie urażam nieletnich, pewnie wiecie o co mi chodzi) i powszechnie akceptowana dysortografia. W necie poznałam wielu ludzi, na początku głównie płci męskiej. Nieraz umawiałam się na randki i inne spotkania, pozostało mi po nich kilka ważnych znajomości. Gdy byłam w liceum, studenci informatyki zdradzali mi tajemnice komputerów, dzięki czemu świetnie sobie z nimi radzę. Poza tym lubię sobie pofilozofować z nieznanymi ludźmi
Zgadzam się z opinią, że człowiek najbardziej w życiu boi się samotności.
Czy w sieci jesteśmy samotni? Czy jeśli wolimy ludzi z internetu od tych, których znamy, to oznacza, że brak nam w otoczeniu ciekawych ludzi, czy że jest z nami coś nie tak, uzależniliśmy się, mamy problemy z życiem społecznym?
Edytowane przez Malla
Czas edycji: 2006-04-25 o 18:06
|
|
|