Cześć, proszę o rady co byście zrobiły na moim miejscu...i...z góry- proszę nie oceniajcie mnie za zaistniałą sytuację, bo sama nieciekawie się oceniam i chcę jak najszybciej sprawy wyklarować, rozwiązać, zakończyć...jak zwał tak zwał.
A więc sprawa wygląda z grubsza tak:
-mam 27lat, z poprzednim chłopakiem, nazwijmy go "Pan P" byłam 6,5 roku, 5 lat mieszkaliśmy razem, rozstaliśmy się w sierpniu 2009.
-rozstanie: zdecydowaliśmy się oboje, ze to nie ma sensu, ze się wypaliło i czas poszukać szczęścia gdzie indziej, ale będziemy utrzymywać koleżeńskie kontakty.
-krótka charakterystyka Pana P- kocha moje zwierzaki, jak własne dzieci(w sumie nawet tak o nich mowi, np."a co u dzieciaków?"), kocha futbol, sam gra w amatorskiej lidzie, jest małomówny, skryty, nie lubi i nie chce mówić o uczuciach, prędzej czynami pokaże co czuje, niż powie, znamy sie tyle lat, więc niejako czytam w jego zachowaniu, mamy swoje skróty myślowe, słowa klucze którymi rozmawiamy, swoje przyzwyczajenia, widział mnie w dobrych i naprawdę kiepskich czasach...
-w sierpniu wyprowadziłam się ze stancji, którą razem wynajmowaliśmy, Pan P- wyprowadził sie na osiedle obok mnie(Warszawa małym miastem nie jest, ale "tak jakoś wyszło")

-w dniu mojej wyprowadzki-przydarzył nam się spontaniczny sex "rozchodniaczek"

- odkąd mieszkamy osobno regularnie spotykamy się i chodzimy na kawę, do kina, na łyżwy, na browar, pizzę itd...zawsze "jako znajomi, koledzy"
-od października- spotykamy się mniej więcej raz-dwa razy w tygodniu, po czym ja nocuję u Pana P, lub on u mnie, najczęściej kończy się przytulaniem, czasem był sex, ale nie zawsze....i tak,tak wymieniliśmy się szczoteczkami

- ze strony Pana P nie było żadnych deklaracji lub próby rozmowy na temat bycia razem, powrotu do siebie, mieszkania, narzeczeństwa, itd
- a teraz druga strona medalu: od ok.2 miesięcy spotykam się z nowym chłopakiem, nazwijmy go Pan N.
- poznałam go przez net, zupełnie celowo- chciałam sobie trochę podnieść samoocenę, poumawiać się na randki, niezobowiązująco spędzić czas...ale...
-Pan N. okazał się super facetem, przede wszystkim gada, mówi, paple...ale nie trzy po trzy, tylko mówi co czuje, czego potrzebuje- bardzo z sensem i treściwie. Pan N. bardzo sie stara, np. na święta jechał po mnie ponad 100km do rodziców,żebym nie musiała wracać busem czy pociągiem zatłoczonym, tylko z nim samochodem.
- Pan N.- jest bardzo przystojny(tak ogólnie, czyli dobrze zbudowany,wysoki facet), bez porównania z Panem P. (dość szczupły, niski, taki typowy piłkarz),
- przez ostatnie dwa miesiące, czyli odkąd znam Pana N. coraz rzadziej widywałam sie z Panem P. ale nie zaprzestałam całkiem spotkań z P.
- Pan. N bardzo chce ze mną zamieszkać (choć znamy sie tylko 2 miesiace, znam już jego rodzinę), mówi, ze ma poważne plany w stosunku do mnie, opowiada o kupnie mieszkania w tym roku, o tym, ze chciałby mieć ze mną dzieci przed 30-stką.
Generalnie wszystko byłoby bardzo proste i łatwe...nowy chłopak, o niebo lepszy od poprzedniego...ale, ale...3 dni temu- spotkałam się z Panem P. z nastawieniem że powiem mu, ze mam nowego chłopaka i nie będziemy się już widywać...no przynajmniej nie będę u niego zostawać na noc...
ale, zapytałam czy Pan P. chce do mnie wrócić...no i okazuje się ze tak! Wykminił sobie że nie będzie mi o tym mówił, bo po co?!

jak ja zechce, to mu powiem i wtedy on mi też...fuck! milczek jeden...
Kolejna sprawa, chyba najważniejsza- moje uczucia- lubię Pana N.jest mi z nim dobrze...ale wydaje mi sie że kocham Pana P.- znam go o niebo lepiej, wiem czego się po nim spodziewać, mieszkałam z nim 5lat, więc wiem jak wygląda z nim codzienność...jak mówię "ojciec moich dzieci" to automatycznie widzę jego twarz...tyle, ze przecież z jakiegoś powodu się rozstaliśmy...nie wiem co zrobić.
Wiem, ze na chwilę obecną postępuję nie fair wobec nas wszystkich tzn. wobec Pana P i Pana N i nawet samej siebie...chcę jak najszybciej to zakończyć, tyle że nie wiem jak.
Nie wiem którego z nich wybrać, nie wiem jak z nimi porozmawiać, nic nie wiem... ale najgorsze jest to, ze naprawdę nie wiem czy próbować ratować stary związek z partnerem, który nie chce lub nie umie rozmawiać...czy postawić na nowy zwiazek, z nowym facetem, który jest totalnym przeciwieństwem poprzedniego.
Jeszcze jedna ważna rzecz- Pan P. mimo, ze raczej nie wygrałby konkursu na mistera świata- zdecydowanie bardziej pociąga mnie fizycznie, jest dla mnie "taki jak mój męzczyzna powinien być", po prostu kocham jego fizyczność...
A teraz- te które dotrwały do końca, proszę o radę, co ja głupia mam robić???