|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 111
|
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW (przeżyte i zasłyszane
Cytat:
Napisane przez Ilsa Lund
ale on się nie rozłączył tylko mu się rozładował telefon ! Poza tym czy to jest normalne żeby beczeć w słuchawkę i obarczać faceta swoją histerią ? Jezu, zaspał o godzinę ale wykazał dobrą wolę naprawienia sytuacji poprzez spotkanie się o innej porze tego samego dnia. Ale tu dziewczyna nie mogła już znieść sytuacji i zaczęła odstawiać ceregiele. Jak Ty byś się poczuła gdybyś zaspała i źle się czuła a Twój chłopak Ci płakał w słuchawkę i posądzał o to, że go nie kochasz ?
|
Cytat:
Napisane przez Ilsa Lund
no sorry, to że ona uważa, że się rozłączył to nie znaczy że tak było.
I dokładnie tak było że on jej logicznie próbował wytłumaczyć, że wieczór się przeciągnął (chyba miał prawo wyskoczyć z kolegami ?) i że zaspał. Każdemu się zdarza. Na co jej 'skoczyło ciśnienie i zaczęła płakać'. No kto się tak zachowuje ? Szczerze to jeśli nawet sam się rozłączył to mu się nie dziwię bo w związku powinno się rozmawiać a nie robić płacz i wielką tragedię z tego, że ktoś miał miły wieczór i zaspał. Wyobrażasz sobie płakać bo Twój facet przełączył źle budzik ? A poza tym zołza czeka 20 minut i robi inne plany a tutaj mamy przykład kobiety bluszcza która bez swojego faceta nie wie co z sobą począć i histeryzuje. On się dusi i ucieka, niedługo może tego nie wytrzymać jeśli look_at_me nie znajdzie sobie jakiegoś zajęcia i hobby.
|
Ej, ej, wyluzuj. Nie znasz mnie, więc nie oceniaj.
Wyłączył telefon na pewno, sam mi to powiedział. Wczoraj sie spotkaliśmy i sobie wszystko wyjaśniliśmy. Wiem, że moja reakcja była zbyt gwałtowna, ale to chyba nie znaczy, że jestem rozhisteryzowaną wariatką, która nie pozwala sie ruszyć facetowi z domu?
Nigdy słowa mu nie powiedziałam na temat tego, że z kimś sie spotkał albo poszedł na imprezę beze mnie i vice versa, on też się nie czepia, że ja gdzieś wychodzę.
Najpierw mówiłam do niego normalnie, nie płakałam, nie darłam się, chciałam porozmawiać i już wtedy się rozłączył. Dopiero jak zadzwoniłam drugi raz (myślałam, że mu telefon padł, albo coś rozłączyło, ale nie) rozmowa się zmieniła.
I nie, nie stroję fochów, to ja do niego się odezwałam, żeby porozmawiać, bo nie mam zamiaru załatwiać takich spraw obrażaniem się. Spotkalismy się, wyjaśniliśmy, jest ok.
I nie twórz sobie całej mojej osobowości na podstawie jednego czy dwóch postów, bo uwierz mi, to jest jedna z łagodniejszych akcji w jego wydaniu, parę miesięcy temu odstawiał mi takie cyrki (i to naprawdę nie są moje wymysły, i jego i moi znajomi jednocześnie mi współczuli i podziwiali), że powinnam dać mu w pysk i powiedzieć dosadnie, żeby spadał. Sytuacja się poprawiła i to znacznie, ale biorąc pod uwagę, to co było kiedyś uważam, że mam prawo wściekać się o to, że przesadza z alkoholem, zwłaszcza, że niejednokrotnie go prosiłam, żeby sie ogarnął.
A i żeby nie było, on pije okazjonalnie.
No i tak jak napisała feather (to samo mu wczoraj powiedziałam) - wystarczyło, żeby normalnie mi powiedział, że głowa go boli, że nie ma ochoty rozmawiać i wyjaśnimy sobie to później - inaczej bym zareagowała. A on podejmuje dyskusję, chwilę pogada i się rozłącza.
I nie martw się o moje hobby i zajęcia, mam swoje życie i na dodatek maturę na głowie i w związku z tym szkoda mi czasu na całodzienne dołowanie się przez faceta.
|