Raczkowanie
Zarejestrowany: 2003-03
Wiadomości: 125
|
Szokująca wizyta u fryzjera
Witam cieplutko 
Chciałaby podzielić się z Wami "wrażeniami" z mojej ostatniej fizyty w salonie fryzjerskim.
Parę dni temu otrzymałam od koleżanki adres nowootwartego salonu fryzjerskiego, ocenionego przez kilka osób, jako "rewelacja". Zachęcona pozytywnymi opniami, przekazanymi mi drogą pantoflową, postanowiłam skorzystać z owych usług.
Na wizytę umówiłam się telefonicznie. Bardzo przyjemny głos w słuchawce poinformował mnie, że jestem zapisana na godz. 15.00 na strzyżenie i farbowanie (bo w taki celu zwykle odwiedzam fryzjera).
Punkt 15.00 zjawiam się pod wskazanym adresem. Moje pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne: przyjemny, nowoczesny, ciepły wystrój wnętrza mile nastraja. Zasiadam wygodnie w fotelu i cierpliwie czekam na farbowanie. Miła, młoda Pani głaszcząc mnie po włosach zapytuje się, czy robimy balejaż? Moja odpowiedź jest negatywna, przecież umawiałam się z Panią na całościowe farbowanie i strzyżenie , nie na balejaż.
-no dobrze, ale proszę mi powiedzieć, czym były farbowane włosy? - pada kolejne pytanie fryzjerki.
-nie wiem, jest to farbowanie i strzyżenie w zakładzie fryzjerskim - odpowiadam
- no dobrze, ale gdzie Pani ostatnio farbowała włosy?
Tu podaję nazwę salonu, z którego ostatnio korzystałam - bardzo zresztą zadowolona. Pani robi zdziwioną minę, co wsazuje na to, że nie wie o czym mówię (nadmienię tylko, że wspomniany przeze mnie salon ma już wyrobioną markę).
- no tak, ale jakiej firmy były farby? (i tu Pani wymienia mi wszystkie zanane sobie firmy)
- proszę Panią, ja nie specjalnie zwracam uwagę na firmę (skłamałam, zwracam). Zwykle informuję fryzjera o jaki kolor mi chodzi, jak mniej więcej chciałbym się ostrzyc i to wszystko - zaczynam się już trochę irytować
- no tak, bo wie Pani co, my właśnie skończyłyśmy pewną partię farb (jakiejś tam) firmy i nie mamy teraz farb w kolorach i odcieniach blondu, gdyż bedziemy teraz zmieniać producenta. Chyba, że zdecyduje się Pani na inny kolor.
Moja irytacja zaczęła przeradzać się w lekkie zdenerwowanie, ale nadal rozmawiam grzecznie. Pani cały czas głaszcząc moje włosy, proponuje mi balejaż, aby po chwili stwierdźić, iż mam za mały odrost i balejażu nie będzie widać.
-a tak właściwie, to my jeszcze mamy jakieś tam farby, ale po zafarbowaniu włosów najprawdopodobniej wyszedłby to kolor raczej bardziej zółty, niż blond 
-w takim razie, jak już tu jestem, to proszę o delikatne, fachowe cięcie (obecnie zapuszczam włosy), gdyż wydaje mi się, że miejscami potrzebują one delikatnego strzyżenia - proponuję
- mnie się wydaję, że nie ma sensu obcinać włosów , gdyż to tylko skróci ich długość, a i tak niczego nie zmieni - doradza mi szczerze sympatyczna Pani 
- w takim razie, do widzenia i dziękuję za "profesjonalną" poradę - dodaję na koniec nieco ironicznie
Od nastu lat odwiedzam salony fryzjerskie, ale z takim brakiem profesjonalizmu jeszcze się nie spotkałam. Może żle to odebrałam, ale jestem szczerze zawiedziona. O moich planach związanych z fryzurą, Pani wiedziała już przeczież wcześniej (informacja przez telefon). Wiem na pewno, że to była moja pierwsza i ostatnia wizyta w tym pseudo-salonie. Największą radością jest to, że dzisiaj, na 10.00 umówiona jestem do "swojego" fachowca.
Czy ja to wszystko źle oceniłam, czy tu faktycznie zabrakło profesjonalizmu?
Pozdrawiam
|