Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 226
|
Dot.: BEZROBOTNI łączmy się:)
Cytat:
Napisane przez gorzka prawda
Widzę, że chodzi Ci o taką w 100% czystą grę. Naprawdę podziwiam podejście do sprawy i życzę żebyś szybko znalazła pracę i miała z tego satysfakcję. Może jesteś osobą, która nie musi nic ukrywać, jesteś niemalże idealna i na rozmowach możesz powiedzieć o wszystkim i nie musisz obawiać się żadnych pytań. Jeżeli tak to gratuluje i zazdroszczę. Ja niestety bałabym się o wszystkim powiedzieć i na każde pytanie dać w 100% szczerą odpowiedź. Kiedyś tak robiłam, ale szybko przekonałam się, że od szczerości dla pracodawców ważniejsze jest to co chcieli by usłyszeć.
Oczywiście , że to żadna radocha dostać pracę za jakieś wymysły. Ale co byś zrobiła w sytuacji, gdy okazujesz idealną kandydatką do tej pracy (o której zawsze marzyłaś) i wiesz, że zdyskwalifikuje Cię np. to, że mieszkasz w innym mieście? Poddałabyś się? Wiedząc, że byłaś najlepsza pozwoliłabyś żeby zatrudnili kogoś innego? Widzisz, w moim przypadku, który wyżej opisywałam to ja byłam najlepsza pośród reszty kandydatów. I wygrałam szczerością , uczciwością, własnymi umiejętnościami i wiedzą. Przegrałam jednak tym, że do pracy mam dalej niż inni. Czy według Ciebie postąpiłam źle i nieuczciwie mówiąc o kursie na prawo jazdy? I ja tej pracy za wymysły nie dostałam. I owszem miałam wówczas wielki powód do dumy, że pokonałam ponad 100 kontrkandydatów. Czy według Ciebie nie powinnam się wtedy cieszyć? Czy według Ciebie zdobyłam ta pracę nieuczciwie?
Każdą pracę jaką dotychczas miałam zdobyłam swoją wiedzą, umiejętnościami i doświadczeniem. Każdy pracodawca, u którego dotychczas pracowałam docenił we mnie to co przez wiele lat zdobywałam. I w tym była 100% prawda, uczciwość i szczerość. Nawet mówiąc o zainteresowaniach mówiłam zawsze prawdę, ponieważ to również bardzo łatwo jest zweryfikować. Ale zdarzało się że na rozmowach pytana o pewne rzeczy mówiłam pracodawcy to co chciała usłyszeć, np. lubię bardzo pracę z dziećmi (była to praca jako pomoc przedszkolanki w okresie wakacyjnym), a prawda jest taka, że nie lubię dzieci w za dużej ilości. Czy według Ciebie powinnam powiedzieć prawdę? Inny przykład, gdy pytają mnie o plany macierzyńskie (coraz częściej się to zdarza niestety), prawda jest taka, że za jakiś rok chciałbym mieć dziecko. I oczywiście kłamie, że nie, że za młoda, że jeszcze długo nie. Czy może powinnam powiedzieć prawdę i olać tego pracodawcę, bo jest zwykłym chamem, że pyta o takie rzeczy?
Widzisz, ja każdą pracę zdobywam własnymi kwalifikacjami, nie mówię prawdy jedynie w takich kwestiach jak powyższe. I jeżeli w takiej sytuacji dostaję pracę, to wg. Ciebie zdobyłam ją nieuczciwie? Naopowiadałam bajeczek? I nie powinnam dostać tej pracy?
Ja teraz też jestem bez pracy 7 miesięcy. Szukanie pracy to niestety walka, nie zawsze czysta. Ja uważam, że gram uczciwie. To pracodawcy, którzy zwracają uwagę na to co mniej istotne są nie w porządku. Nie w porządku są też ci, którzy kłamią w kwestii tego co potrafią, a co nie. Nieuczciwi są ci, którzy dostają pracę po znajomości.
Nie traktuj mojego postu jako ataku na Ciebie. Nie miałam takiego zamiaru. Masz inne podejście od mojego (a może takie samo) i ja chciałabym jedynie Cię zrozumieć. Napisz proszę szczerze co myślisz o tym co napisałam.
|
Hihihi, nie ma czego zazdrościć - jak widać wciąż jestem na tym wątku, zbyt wiele ostatnio nie zwojowałam. Ideałem nie jestem na pewno - chciałabym tylko osiągnąć coś dzięki własnej pracy, a nie dzięki kombinowaniu z życiorysem. Czas pokaże czy coś z tego wyjdzie. 
Jeśli chodzi o sytuację z prawem jazdy to moim zdaniem Twoje podejście było nieuczciwe. Ja bym próbowała rozwiązać sprawę w ten sposób, że jeśli naprawdę by mi zależało na pracy, powiedziałabym, że dojazdy pociągiem nie są dla mnie problemem. Ale jak już pisałam wcześniej, każdy się kieruje czymś innym. Ja mogę wyrazić własne zdanie na ten temat, ale nikomu nie powiem: Ty taka nie taka! To karygodny czyn! Bo niby kto mi dał prawo do osądzania. Jeśli byłaś zadowolona z tej sytuacji gdy dostałaś pracę pokonując tylu kandydatów to widocznie miałaś ku temu swoje powody. Każdy postępuje tak jak uważa. Mogę tylko powiedzieć, że ja bym w Twojej sytuacji nie skłamała. Nawet kosztem utraty możliwości podjęcia tej pracy. Jeśli komuś nie odpowiada to, że dojeżdżam (chociaż zaznaczyłabym, że na pracy mi bardzo zależy) to zrezygnowałabym. Nie lubię się pchać tam gdzie mnie nie chcą. 
Co do zatrudnienia jako pomoc przedszkolanki - nie poszłabym do pracy, która w 100% mi nie odpowiada bo wiem, że bym się tam męczyła.
Tu znów pojawia się "wewnętrzna walka" (dla tych co lubią snuć refleksje ) i przyznanie się przed samym sobą czy to było uczciwe czy nie. Lubię jak każdy jest szczęśliwy i jeśli takie ubarwianie prowadzi do naszego dowartościowania to znów OK! Każdy postępuje zgodnie z własnym sumieniem. Nie mówię, że nie powinnaś dostać pracy. Bo tego też nikt mi nie dał prawa osądzać. Powiem może tak, że ja bym nie kłamała w tych sprawach i jeśli zostałabym przez to odrzucona to pogodziłabym się z "porażką" bo najważniejsza jest dla mnie (tak jak napisałaś) w 100% czysta gra. Przynajmniej z mojej strony.
To, że nas wykorzystują to prawda, że jest konkurencja, która gra nieczysto to też prawda. Ale nie przekonuje mnie to do postępowania tak samo. Bo oni są nieuczciwi to ja też mogę być taka bez żadnych wyrzutów sumienia? To raczej nie dla mnie. Nie potrzebuję ani kłamania, ani usprawiedliwiania kłamstw w taki sposób.
Co do pytania o plany macierzyńskie to jest to pytanie niedozwolone. I jeśli mimo tego, że nie mam chęci odpowiadać na to pytanie, pracodawca drąży dalej to niestety, ale mówię mu "do widzenia". Was życie nauczyło ubarwiać życiorysy, a mnie nauczyło, że trzeba szanować siebie i swój czas. A jeśli jakiś dupek myśli, że będę się przed nim płaszczyć, błagać na kolanach i niewiadomo co jeszcze to niech mnie pocałuje w cztery litery. Nie mam zamiaru czuć się jak "gorszy gatunek" bo nie zajmuję jakiegoś wyższego stanowiska. Mogę dostać i 10 kopów na rozmowach kwalifikacyjnych, ale idę na kolejną i wyznaję wciąż te same zasady. Wolę powykładać towar w markecie niż wpadać w wielką radość bo jakiś Jaśnie Pan raczył zerknąć łaskawym okiem na moje CV, a ja myślę dniami i nocami jak tu mu się jeszcze przypodobać. Nie jestem zwolenniczką takich "przepychanek" gdzie ludzie chętnie by się pozagryzali nawzajem, a Panu Prezesowi weszli jak najgłębiej w tyłek (skrajny przypadek ). Wolę sobie po cichu to tu, to tam. A jak mnie nie chcą, przyjmuję to "na klatę" i kroczę dalej po tych dziwnych alejkach szukając wciąż swojego miejsca. A jeśli już gdzieś "osiadam" i w pewnym momencie przestaje mi się podobać to też nie mam oporów by wyjawić prawdziwy powód rezygnacji z pracy. I na koniec powtarzam - niech każdy żyje w zgodzie ze sobą! 
Nie czuję się atakowana. Wręcz uwielbiam takie rozmowy gdy wypowiadają się ludzie o różnistych poglądach. Bo co to za "zabawa" przytakiwać jeden drugiemu. 
Pozdrawiam!
__________________
Wciąż uczę się żyć na własnej skórze i płacę jak umiem ten dziwny rachunek.
Edytowane przez maupiatqa
Czas edycji: 2010-02-15 o 12:28
|