Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Mamy dzieci urodzonych zbyt wczesnie -czyli wcześniaki i ich perypetie
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2010-02-27, 12:15   #212
zanka205
Zakorzenienie
 
Avatar zanka205
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 12 864
Dot.: Mamy dzieci urodzonych zbyt wczesnie -czyli wcześniaki i ich perypetie

Cytat:
Napisane przez zebra666 Pokaż wiadomość
Witam Was serdecznie! Dopiero dzisiaj zauwarzyłam ten wątek...

25 grudnia ok. 2 nad ranem odeszły mi wody. Pojechałam do szpitala z myslą, że to już... Oczywiście bałam się, ponieważ to był 36 tydzień ciąży...
Trzymali mnie na porodówce do 18 wieczorem... Były skurcze na ktg ładne, wody się sączyły, ale rozwarcie wogóle się nie powiększało... Zadecydowali o przeniesieniu mnie na patologię ciąży, bo wód było jeszcze na tyle, żeby nas trzymać... I tak sobie leżałam tam do 27 grudnia kiedy to w nocy zaczęły się regularne skurcze(co ok. 5 minut) i bolesne.... Rano na ktg skurcze były takie już, że pielęgniarki oczy robiły... Po badaniu ginekologicznym zabrano mnie na porodówkę wózkiem... I tak przy pomocy kroplówki Piotruś urodził się w 36 tygodniu 28 grudnia o 12.15 SN, 3220g 54 cm... Zabrano mi go od razu, bo miał problemy przy oddychaniu... W skapli Apg. dostał 6 pkt, w kolejnych minutach 7,8.
W rezultacie nie musiał być pod tlenem, ale miał infekcje(porzez te sączące się wody płodowe) idostal kroplówk ei dogrzewał się w inkubatorze...
Vitreus wiem co czułaś! Leżałam na sali z dziewczyna i widziałam jak tuli, karmi i przewija a ja mogłam swojego synka tylko odwiedzać i patrzeć, ewentualnie potrzymać za rączkę... Zawsze jak stamtąd wracałam to płakałam...
KAzano mi odciągnąć siare dla małęgo i zaczęła się akcja laktacja, a że nie wolno mi było go karmić cały czas odciągałam... Jakimś cudem udało nam się nauczyć karmić piersią, ale łatwo nie było, bo mały przyzwyczaił się do butli... W 4 dobie dostał żółtaczki... 2 doby był naświetlany, w rezultacie po tygodniu wypisano nas do domu.

I tu mógłby być hepi end ale go nie było... Miał przedłużającą się żółtaczkę, za słabą morfologię... w rezultacie w 5 tygodniu wyszłą taka morfologia, że wysłano nas do Prokocimia... Małopłytkowość z podejrzeniem uszkodzenia szpiku kostnego(białaczka) myślałam, że umre... Ale okazało się, że im wyniki badań wyszły całkiem przyzwoite! Te, z którymi przyjechałam napewno niebyły Piotrusia... poobserwowali żółtaczkę- spadała- wypisali nas do domu... Pokarmu już wtedy nie miałam- straciłam z nerwów...

I tu znowu miał być hepi end... nie było- anemia fizjologiczna. Dostał cebion multi i hemofer. Powiększyła się przepuklina pępkowa, wyszła pachwinowo mosznowa Podejrzewam, że przy bólach po żelazie, bo spinał się ciągle, całymi dniami płakał... dopiero mija ten stan, bo 2 dni nie podaje tego świństwa... Nie wiem co teraz zleci pediatra...aż siuę boję.. A operacje na przepukliny będzie miał 29 marca- czekamy aż skończy 3 miesiące, bo takie malsuzki lepiej to znoszą... Boję się jak cholera, muszę odprowadzać tą przepukline i obserwować czy nie więźnie...
Nie wiem czy któraś przebrnie przez ten haos jeśli tak to podziwiam .... no nic poczytam Was od początku
Agape
ojej biedny Piotruś, wyobrażam sobie jak się o niego martwisz
ale trzymam kciuki za synka, już niedługo nie będziesz się musiałam martwić o jego zdrowie wierzę w to
__________________


"Dzieci są kotwicami, które trzymają matkę przy życiu"

zanka205 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując