[Dorixx]

Właśnie czekałam az mój mąż wróci z pracy... ale dostałam telefon, ze jest w ...szpitalu.
Pamietam nie tak dawno wątek o policji, sama pisałam, ze to zawód ryzykowny, nie doceniany przez większość, i podświadomie cieszyłam się , że mojego męża omijaly wszelkie "przypadki"-do dzisiejszej nocy
Teraz jestem smutna, wściekła, wszystko naraz. Mój ukochany leży w szpitalu odległym prawie godzine od mojego miasta, wiem ze ma coś z kolanem i jest na oddziale urazowo-ortopedycznym. Dopiero jak synek wstanie to tam pojadę, pewnie koło 10. Przez telefon mówił , zeniby nic wielkiego mu nie jest (to po co leży w szpialu?!!)pewnie nie chciał mnie martwić.
Najważniejsze, że zanim znalazł sie w szpitalu złapał tego bandziora !!!!
Pierwszy raz w życiu tak sie wystarszyłam , ale już lepiej , wypisałam sie i mi powoli przechodzi, mam nadzieję, ze jak go odwiedze i sama zobacze, że nic takiego mu nie jest to poczuje sie dużo lepiej...
sorry, nie miałam z kim porozmawiac a nikogo nie chciałam budzić tak wcześnie telefonem.