Administrację studiuję na UŁ. Zdecydowałam się na drugi kierunek powiem wprost - ze swoich zbyt wygórowanych ambicji

i z "nadmiaru" czasu

, którego nie miałam tak naprawdę

Ale lubię pracę pod presją czasu i idealnej organizacji dnia (walnięta jestem

)
Powiedziałam DAM RADĘ!

Co to dla mnie

Ale... co do wrażeń : pierwszy rok był ciężki. Myślałam, że jakoś lajtowo sobie przebimbam z racji tego iż już miałam wprawę w studiowaniu

Miałam masę zajęć. Między innymi : wstęp do prawoznawstwa, historię administracji, statystykę (KOSZMAR!!

bo nienawidzę czegokolwiek z cyframi związanego i z matematyką, z której jestem lewa do bólu

), zarządzanie, techniki negocjacji, informatykę, technologię, organizację w administracji publicznej, socjologię, demografię, prawo konstytucyjne, ekonomię, psychologię, naukę administracji, oraz lektorat.
Pierwszy semestr potraktowałam sobie tak : Pffffff...

Ręka odpadała od notowania. Ale myśl, że po zajęciach pójdzie się na piwo z nowymi znajomymi motywowała i mobilizowała

Kiedy przyszła System Eliminacji Studentów Jest Aktywny (

) przeraziłam się


:brzyda l: Siedziałam cały czas w książkach i w notatkach. Po prostu ostro zapier.dalałam :/ Wynik był taki, że miałam średnią semestru 4.2

Nazwali mnie kujonem


:conf used:
ja na próbną poszłam zestresowana jak patafian

stwierdziłam, że mam masę zaległości i ogólnie jestem do niczego

po wynikach okazało się, że polski zdałam najlepiej z klasy, angielski też
a na próbną z wos-u nie poszłam, wolałam imprezę
