On - ofiara, ja - kat.
Podobnie jak inne koleżanki załozyłam nowe konto, bo chcę zachować anonimowość.
Sprawa tyczy się mnie i mojego TZta, z którym jestem cztery lata i dziwię mu się jakim sposobem jeszcze wytrzymuje ze mną. Od jakichś dwóch lat źle go traktuję i nawet nie potrafię zahamować tego procesu. Zdenerwuję się czymś, a wtedy całą winę zrzucam na niego, rzucam okropnymi wyzwiskami, klnę jak szewc, rzucam talerzami (nie tylko niestety), czym popadnie. I najgorsze- biję go. Zapytacie, jak mogę tak po prostu o tym pisać. Nie wiem, już nie mogę wytrzymać tego stanu! Nie chcę, żeby chłopak męczył się ze mną, już tyle się naczytałam o takich zachowaniach (szczególnie mężczyźni są takim osobami), że uznałam swój przypadek za beznadziejny! Czy już nigdy się nie zmienię? Bardzo chcę, ale wystarczy moment jakiegoś zachwiania i jestem w zupełnie innym "zywiole". Wolałabym być inna, nie wiem, co zrobić ze sobą. Wolałabym, żeby on znalazł sobie inną, lepszą partnerkę, żeby odszedł.
Ja nie potrafię. POMOCY!
|