No wiedziałam, że pedzej czy później głos:
jak tak mozna o forsie mysleć zabrzmi

Można i nawet trzeba. Popieram kierowanie się w życiu uczuciami i rozsądkiem.
I dlaczego małym wysiłkiem?

Przecież na ten cały majątek kobieta także pracuje przez te np. 20 lat, prawda?
Twoje skojarzenia mnie zaskakują, prawdę mówiąc, bo o czym ty mówisz w ogóle? O jakiej kasie męza, jesli oni zaczynaja z tego samego
pułapu i wspólnie się dorabiają?
Ja mówię o całkiem normalnych ludziach, są młodzi, zaczynają ze sobą być, przez 20 lata wspólnie sie czegos dorabiaja a potem chca sie rozejsć. Dlaczego któres z nich ma byc poszkodowane w tej sytuacji? Muszą być współwłaścicielami dóbr które wypracowali.
Jeśli za 20 lat chcesz wszytsko zostawić swojemu partnerowi, odejśc dumnie w jednej koszulinie i licząc na siebie azczynac wszytsko od nowa, to naprawdę nic mi do tego. Ale jakoś za zbyt rozsadny krok tego uważała nie będę
I zgadzam sie z paulą, to wszytsko mozna załatwic w inny sposób, nie trzeba brac ślubu, istnieją ustalenia prawne między partnerami. Ale jednak najłatwiej zawrzeć po prostu związek małżeński i już. Ale przeciez nie jest to obowiazkowe.