[cold_as_ice]

- bo ona jest chora.
- na co?
- na samotność..

w myślach zagubiona, w ciebie cholernie zapatrzona.

bo ja nigdy nie będę nią, nie zmienisz mnie.

- usłyszę to w końcu od Ciebie?
- co chcesz ode mnie usłyszeć? to, że Cię kocham? to już wiesz.. a teraz olej to i nie przejmuj się mną.
- ale dlaczego pokochałaś takiego idiotę jak ja?
- bo większego już nie znam.

nie wiem, jak powinnam się zachowywać, kiedy jesteś blisko. za dużo słów ostatnio wypowiedziałam, to wszystko.

potrzebuję czasu, ale nie bardziej niż Ciebie.

a ona udaje, że on już dla niej nie istnieje. widząc go na szkolnym korytarzu odwraca wzrok w drugą stronę byle tylko na niego nie patrzeć. on przejmuje się tym, że tak z dnia na dzień stał się dla niej obojętny. tak bardzo chciałby, żeby wszystko było jak dawniej, by dalej mogli się przyjaźnić. ale nic już nie będzie jak dawniej. ona nie chce być tylko jego przyjaciółką, po prostu za bardzo go pokochała.

bo najbardziej odczuwam brak twój wieczorami.

minie jeszcze dużo czasu, kiedy będę mogła ponownie spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć, że nic już nie znaczysz dla mnie.

bo nic już nie zostało.

i znów to samo. choć boję się do tego przyznać, to o tobie myślę budząc się rano.
nie musisz nic mówić, to uczucie sensu nie ma, między nami nigdy nic nie będzie, stać cię tylko na zwykłe 'siema'.
Bo ty kochasz inną, choć jest zwykłą szmata, potrafiła cię tylko krzywdzić nie zwracając uwagi na to.
nawet nie wiesz jak mnie ranisz o innych pannach opowiadając, wtedy czuję, że nie chciałabym cię znać, jednocześnie ciebie pocieszając.
za każdym razem, gdy cię widzę, nie ogarniam tego, zachowuję się jak gdyby nigdy nic, ale co z tego.
i nawet jeśli ktoś 'życzliwy' całą prawdę ci powie, ja zaprzeczę, bo z moich ust nigdy się o tym nie dowiesz.
i finał tego taki, że zapomnieć muszę o tobie, lecz ja dobrze wiem, że przez długi czas nie poradzę z tym sobie..