Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2010-04-27, 11:35   #169
aagusiaa88
Zakorzenienie
 
Avatar aagusiaa88
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Wrocław :*
Wiadomości: 13 926
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Wiecie dziewczyny... tak czytam ten watek i czytam i dziekuje Bogu, ze sie z tego uwolnilam Naprawde, wszystkie Wam tu pisza, zebyscie uciekaly... one maja racje.
Co prawda w wiekszosci widze, ze te zwiazku trwaja po 2-3lata. U mnie na szczescie trwalo to tylko, albo az 2 miesiace... Pierwszy miesiac bylo git, ale ten drugi, to jakas totalna masakra. Tez bylam takim popychadlem. Siedzialam w domu i ryczalam "po co ja mu jestem potrzebna" "czemu on ze mna nie zerwie", itd. To ja sie prosilam o spotkania, on dzwonil tylko po to, zebym przyjechala, zeby on mogl sobie por*chac (sorry za slowo, ale taka prawda ). Zerwal ze mna 2 raz, po czym wrocilismy do siebie. Ten drugi byl tuz przed swietami Bozego Narodzenia.
Puscil mi sygnal (on nigdy nie dzwonil, bo rzekomo nie mial kasy na koncie), ja zadzwonilam. Spytal czy przyjade, bo przychodza DO NAS(.. ze co??) goscie. Ja mialam taki moment,ze zaczelam sie stawiac, bo wiedzialam, ze cos tu nie gra. Ok, powiedzialam, ze nie, spoko. Za chwile puszcza drugi sygnal, oddzwaniam, a on do mnie, ze chce zebym przyjechala po swoje rzeczy. Ja na luzie, ok, nie ma problemu. Spytalam tylko czy moge po swietach, bo wyjezdzam, wiec nie za bardzo bede miala czas. Powiedzial, ze tak, ale bede musiala isc po nie do jego kolegi.
Na nastepny dzien, wieczorem dostalam smsa o tresci "Dobranoc Agatko " myslalam, ze robi sobie jakies jaja. Olalam, nie odpisalam nic. Wstalam rano i napisalam smsa z pytaniem o co mu chodzilo. No to oczywiscie zaczal grac kozaka, ze chcial byc mily, itd. No ok.
Przez cale swieta wypisywal do mnie smsy srednio co 3h. Nawet jak cos napisalam i strzelil mi focha, to i tak za 3h znowu pisal. W koncu mi napisal, ze chyba naprawde mnie kocha. Mi rece opadly. gadalismy na gg, ja bylam okropna, taka prawdziwa sucz. On cos pisal, ja mu odpyskiwalam, itd. W koncu widzialam, ze sie poddal i wyszlo, ze chce zebysmy do siebie wrocili. Ok, wrocilam do domu, i zamiast z nim sie spotkac, to napisalam smsa, ze musze odwolac spotkanie, bo umowilam sie z kolezanka i poszlam na pizze Oczywiscie polecial foch. Ale ok, wrocilam do domu wszystko git. Wrocilismy do siebie... sielanka trwala pare dni. Potem przyszedl sylwester, ktorego spedzilismy osobno, bo on szedl gdzies tam cos tam, sranie w banie. Minal sylwester, ten juz oczywiscie sie wkrecil na swoje ulubione obroty i juz robil ze mnie znowu wycieraczke. W koncu stwierdzilam.. DOSC! Zerwalam z tym cepem. Oczywiscie robil podchody pozniej. Ja ryczalam mojej przyjaciolce, ze go kocham i ja chce wrocic, itd. A z drugiej strony jemu tego nie okazalam (na szczescie na gg ciezko to wyczuc) Potem byla ogromna wojna, zwyzywal mnie, ze sie puszczam, ze bylam wierna suka iiiiiiiiii... ze mnie zdradzil. To bylo przegiecie.. ale co tam... Agatka dalej zakochana, siedziala i sie zastanawiala czy siedo niego nie odezwac.
I powiem Wam dziewczyny... minely 4 miesiace.. a ja dziekuje Bogu, ze wtedy sie nie odezwalam. Dlugo sie meczylam... do dzis w sumie o nim mysle. On mial niby w miedzyczasie jakies laski, nawet mi sie nimi "chwalil"
jedno wiem.... nie wroce do niego... obiecalam to sobie i wszystkim tym, ktorzy byli w to wciagnieci, tym ktorym sie zwierzalam i ktorym plakalam w ramie.
DZIEWCZYNY UCIEKAJCIE Z TEGO... JA WIEM, ZE JESTESCIE SWIADOME TEGO CO SIE DZIEJE, ALE JESTESCIE W TAKIM JAKBY AMOKU I NIE JESTESCIE W STANIE NIC Z TYM ZROBIC. ALE UWIERZCIE MI.. PO TYM BEDZIE CIEZKO, BO NIKT NIE MOWI, ZE NIE... ALE POTEM WYJDZIE SLONCE I NAPRAWDE STWIERDZICIE, ZE SZKODA NERWOW NA TAKICH LUDZI. A PRZEDE WSZYSTKIM.. SZKODA LEZ JESLI PLACZECIE PRZEZ FACETA, TZN ZE NIE JEST WAS WART
Sorry, ze sie tak rozpisalam

---------- Dopisano o 12:35 ---------- Poprzedni post napisano o 12:27 ----------

A, zapomnia;am o jednej bardzo waznej rzeczy... ok. 2 miesiace temu zagadal mnie na gg z pytaniem ......... "przyjedziesz do mnie\? kupilem nowe lozko i chce je przetestowac" nie wytrzymalam... puscilam mu taka litanie, gdzie mu wygarnelam, ze jest dla mnie dnem, ze jak go spotkam to go opluje, bo niczego wiecej nie jest wart. ze stracilam na niego za duzo czasu, itd itd. Po tym juz sie nie odezwal... myslalam, ze da sobie spokoj... 1 kwietnia sie odezwal znowu... z zarcikiem "Agatko pozyczysz mi 200zl?" A mi akurat wtedy powrocil kryzys typu... chce wrocic i ten jakby to wyczul i sie odezwal... ale nie dalam sie pogonilam go od razu od tego momentu sie znowu nie odzywa... chociaz nie wierze, ze za jakis czas znowu sie nie obudzi...
A.. a wysliuchiwanie, ze mam gruby brzuch, ze jestem brzydka, itd, to byla norma... nawet kolegom tak mowil, a ci kazali mu sie w glowe puknac. Ale co tam W koncu zaczelam nawet w to wierzyc, ze cos jest ze mna nie tak...
aagusiaa88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując