2004-01-31, 23:44
|
#11
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2001-12
Wiadomości: 1 440
|
Re: Ostatni samuraj...
A ja własnie wróciłam z "Ostatniego...". Wrażenie zrobiła na mnie tylko jedna scena (pierwsze pojawienie się samurajów). Resztę mogłabym oglądnąć w domu, na kanapie, z gazetą w ręku... Jak dla mnie to kwintesencja amerykańskości a główny bohater - amerykaniń jest bardziej japoński od Japończyków. Tak że przychylam sie do zdania Ani - zero realizmu - cały czas miałam wrażenie że oglądam amarykańskich aktorów udających cośtam. W ogóle jakoś ugrzeczniny ten film jest - trup się gęsto ściele, ludzie padają ale jakoś chyba poza kamerą wstają i nie mogą zdążyć na plan, kiedy pokazują pole bitwy. Jeden plus, i jedno, jedyne zaskoczenie, że nie ma sceny erotycznej Ale mam wrażenie że usilnie starali się dopasować film do jakichś niższych ram wiekowych, więc ograniczyli się do jednego pocałunku.
Jestem rozczarowana. Nawet przy moich niewielkich informacjach na temat Japonii, to wszystko wydało mi się jakieś takie... jakby nie mieli konsultanta.
Chociaż mój mąż twierdzi że w ogóle nie zrozumiałam o co chodzi w tym filmie... Może ma racje ale wszystko powyższe to moje odczucia - i według nich, film jest kieeeepski.
Mam tylko nadzieję że w Troi nie pojawi się jakis Amerykanin, bardziej grecki od Hektora...
|
|
|