Dot.: Rozstanie z facetem - część 9 :(
Dziewczyny,
przeglądam od czasu do czasu ten wątek, gdyż chcąc - nie chcąc, jestem w gronie zainteresowanych tym tematem...
Zostawił mnie po 2,5 roku.
Było to w listopadzie, natomiast przestaliśmy razem mieszkać w połowie stycznie tego roku.
Nie układało się nam przez jakiś czas, ale byłam przekonana, że ten kryzys przejdziemy i dowiemy się czegoś o sobie.
W ogóle nie wzięłam pod uwagę tego, że on, na przykład, przestał mnie kochać.
Najpierw powodem rozstania były wszelakie kłótnie, nieporozumienia i to, że ON TERAZ CHCE BYĆ SAM.
Potem już to, że mnie przestał kochać.
Gdy się wyprowadziłam, chwalił się, że jest mu lepiej samemu.
Zrobił remont w domu. Zmiany, zmiany, zmiany.
Zrobił WSZYSTKO, o co domagałam się przez jakieś DWA LATA!
Przeszedł na dietę, zaczął jeździć rowerem...
Wszystko, co było nie do wyegzekwowania!
Najwidoczniej to rozstanie rzeczywiście mu posłużyło.
Także... pół roku i 4 miesiące na nowym mieszkaniu.
Mamy kota, którego on odwiedza od czasu do czasu, poza tym razem pracujemy.
Dzisiaj odwiedził kota.
I cóż. Potrafię się świetnie organizować i żyć bez niego.
Tylko jednak są momenty, w których zadaję sobie pytanie "po co"?
Co z tego, że jestem samosia, co sobie zawsze poradzi?
Poszłam do psychologa i się terapeutyzuję. Pomaga mi to trochę ogarnąć emocje. Nie chcę powielać już tych samych schematów więcej.
Postawiłam sobie za cel, by przerobić błędy i więcej ich nie powtarzać.
Jestem ekstremalnie zmęczona bólem z tym wszystkim związanym.
Nie potrafię udawać sama przed sobą, że już mi "lata koło nosa" i że jest lepiej bez Niego.
Ponieważ wcale tak nie jest...
Wczoraj zadzwonił pogadać, a dziś przyjechał odwiedzić kota. Wypił herbatę, pogadaliśmy miło, ale nie mam już złudzeń.
Wiem tyle, że po takich spotkaniach jest mi dwieście razy ciężej i chyba mądrzy doradcy mają racje... że WSKAZANY JEST ZEROWY KONTAKT.
Chociaż byłoby to trudne. Ponieważ przyjaźnię się z Jego rodziną, wspólna praca, kot...
Nie wiem... ale mam taki żal do Niego, że się nawet nie potrafię porządnie wk...ić.
Czuję się, jakby nie zdradził najlepszy przyjaciel.
Chyba nie ma nic gorszego, niż rozstania.
Nie śledzę tego wątku dokładnie, więc jestem ciekawa, czy w ogóle istnieją tu taki opisy przypadków, kiedy ludzie się rozstają i po jakimś czasie wracają do siebie?
|