Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 3 905
|
Jak pomóc koleżance?
Ten problem mnie zatruwa od jakiegoś czasu, dlatego postanowiłam zasięgnąc Waszej rady, drogie Wizażanki 
Mam bliską koleżankę ( nazwijmy ją K.), z którą przyjaźnię się od wielu lat. Kiedy się poznałyśmy, była piękna, zadbana, żywiołowa, szczęśliwa i beztroska. Zawiązała się jakieś 5 lat tamu z takim G.
Związek zaczął się nietypowo - po pół roku spotykania się na imprezach mieli swój pierwszy raz, ona się zakochiwała, a on przez kolejny rok ją ukrywał przed światem, trzymali ten związek w tajemnicy, a ona na to przystawała. W końcu po ok dwóch latach się ujawnili i wkrótce zaszła w ciążę. On jej opłacił aborcję i zostawił samej sobie, az się "wszystko unormuje". Rozstawali się setki tysięcy razy i wracali do siebie z prędkością światła. Są typem włoskiej "rodziny - uwielbiają się kłócic, oboje mają temperamenty. Często jednak jest tak, że ona potrafi wyluzowac., dąży do rozmowy. Niestety, chce też rozmawiac o tym ze mną... Tyle, że ja po ok 4 lat doradzania, wysłuchiwania tych samych problemów i żalów, mam juz serdecznie dosyc. Unikam ich towarzystwa - czasem az wstyd się z nimi pokazac... Unikam też spotkań z nią sam na sam - rozmowa jest monotematyczna... I mało tego, ona wydzwania do mnie zapłakana co tydzien, dwa... Obiecywała, że z nim zerwie, a po paru dniach już się "dogadywali".
Jakiś czas temu nakrzyczałam na nią, zabroniłam do mnie dzwonic zapłakanej, bo nie mogę tego słuchac, patrzec na nią taką nieszczęśliwą, tymbardziej, ze nie stosuje się do moich rad, jest głucha na otoczenie, które rownież jej sugeruje toksycznosc tego związku. Takie krzyki i moja stanowczosc nieco podziałały, na chwile się uspokoiło. wydawali się znów normalną, fajna parą i z moim TŻtem, zdecydowalismy zaprosic ich na wspólny wyjazd wakacyjny.
Niestety.. ona znówu zadzwoniła z płaczem, że się rozstali..Powiedziałam, jak bardzo się z tego cieszę, gratuluję. Zapewniłam, że powinna płakac raczej ze szczęscia. Zgodziłam się z nią spotkac następnego dnia. Jednak ona stweirdziła, że jednak woli się umówic z facetem i jeszcze przedyskutowac decyzję.... 
Mnie ręce opadły.....
No i przy okazji koleżanka niesamowicie się roztyła..jakies 20 kg? Trudno ją namówic na sport. Dziś wyciągam ja na fitnes, a ona się wykręca pogodą - tak pada i czy nie mogłybysmy raczej pójsc na pizze i piwo? MASAKRA
Dziewczyny, podpowiedzcie mi, jak mogę do niej przemówic jeszcze? Groźby nie działają, racjonalne podejscie do tematu także, może powinnam ją obrażac, zeby poprzez doznanie szoku przejrzała na oczy??
(Np. otwarcie powiedziec, ze rezygnujemy z tżtem wyjazd z nimi, bo chcemy spokoju, a z nimi wstyd się pokazac, mamy dosyc ich wiecznych kłótni. Lub, że bardzo się zapuściła itp, za całe życie poświęci dla tego gnojka..studia też niepotrzebnie robiła, bo zostajac z nim, na nic jej sie nie przydadzą..i takie podobne rzeczy)
Zależy mi na niej, na jej szczęściu. Lubię ją, ale nie mogę patrzec jak się biedna męczy i zatraca na własne życzenie...
Chcę moją fajna koleżankę z powrotem!
(przepraszam, za przydługi post)
__________________
_/\"/\_
(=^.^=)(")
(,("')("')
|