Strachy na lachy
moja historia zdarzyła się bardzo dawno na wakacjach na wsi.
czesto jeździliśmy do cioci na wieś,gdzie spotykaliśmy się z kuzynostwem.
pewnego wieczoru opowiadaliśmy sobie o duchach.wiejskie wieczory są troszkę straszne,bo ciemność,oraz szczekające i zawodzące psy dodają nastroju.
mój brat wpadł na genialny plan i wyszedł na dwór,aby zabrać suszącą sie pościel ze sznura.chciał ubrać poszwę na siebie i udawac ducha.
zahaczył jednak o sznur i całe pranie spadło na ziemię.nagle jedna z poszewek zaczęła biegać tu i tam ujadając.mój odważny braciszek zaczął przeraźliwie krzyczeć.zbiegła się cała rodzina sprawdzic co się dzieje.okazało się,że jedna z poszewek spadła na spuszczonego psa Azora.zdezorientowany pies zaczął się szamotać,aby uwolnić się z pułapki.
najpierw był ubaw,bo najodważnieszy spanikował,a potem trzeba bylo naprawić szkody.
na drugi dzien za karę cała nasza czwórka musiała na nowo wyprac całą pościel i wywiesić na sznurze.żeby nie było tak łatwo dostaliśmy balię,tarę i szare mydło.trzeba było użyć sporo siły,aby ręcznie wykręcić wodę z pościeli.
każdy z nas dostał nauczkę,żeby szanować cudzą pracę,a ciocia nowe stojaki do wywieszania prania.
dziś kobiety mają prościej z praniem,ale kiedyś trzeba było dużo pracy włożyć w podstawowe czynności domowe.
do dziś to opowiadanie jest powtarzane na uroczystościach rodzinnych.
Edytowane przez TmargoT
Czas edycji: 2010-05-14 o 20:23
|