[carla10]

Ja tam jak wypiore coś ręcznie to mam wrażenie, że jest niedoprane (taka mała fobia), więc wszystko staram się prać w pralce nawet bieliznę i rajtki.
Do czarnych i białych rzeczy używam niemieckich proszków i płynów. Do czarnego - płyn (nie pamiętam nazwy), bo nie cierpię białych pozostałości po proszku. Do białego - Ariel w tabletkach. Do pozostałych polskie proszki E, Omo itd (zależy na co akurat jest promocja)
Płyny do płukania obowiązkowo oprócz białych, bo gdzieś mi się obilo, że mogą wplywać na żółknięcie i szarzenie. Płyny tylko niemieckie Softlan, albo ostatnio niemiecki czarny Lenor.
Na rajtki i bieliznę mam następujący patent: najpierw do woreczka na bieliznę, a potem do poszewki na jaśka.
Zwykle nie piore nic w wyższej temperaturze niż 40 stopni. Segreguję kolorami ale nie jest możliwe pranie tylko jednego koloru razem. Nie mam tylu białych rzeczy, albo czerwonych czy różowych. Dlatego najczęściej dzielę na ciemne, kolor, białe+bardzo jasne razem. Kiedy ubrania suszę na zewnątrz to zwykle na lewej stronie żeby nie blakły od słoneczka.
No to by było na tyle