2010-05-19, 23:37
|
#1
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 13 955
|
Suszenie = spalenie ;)
Króciutko parę historyjek 
1. Na moje 16-ste urodzinki chciałam ubrać moje ulubione spodnie, jednak były brudne. Postanowiłam je uprać i wysuszyć na szybcioszka Jak postanowiłam tak zrobiłam. Suszenie odbyło się za pomocą żelazka, bardzo gorącego. W efekcie miałam piękny czarny cień na nogawce. To był koniec miłości do tych spodni.
2. Wybraliśmy się ze znajomymi na ognisko. Jak to wieczorem bywa na łąkach, pojawiła się rosa. Przemoczyłam adidaski totalnie. Nie martwiąc się tym, położyłam się na kocyku, nogi położyłam przed ogniskiem, żeby wysuszyć buty. Po pewnym czasie z uśmiechem na ustach krzyknęłam że coś śmierdzi, chyba się coś komuś przypaliło Po chwili zobaczyłam, że to dymią mi się podeszwy Zaczęłam skakać żeby schłodzić buty. Niestety, podeszwy wyglądały jak przejechany pomidor, rozplaszczyły się 
3. Będąc u chłopaka, uprałam sobie majtki wieczorem, z wielką nadzieją że do rana będą suche Niestety, suche nie były, a ja nie miałam zapasowych Długo nie myśląc, złapałam lokówko-suszarkę przyszłej teściowej i susze intensywnie. W efekcie spaliłam jej suszarkę 
Rzeczą nagminną jest u mnie suszenie wszystkiego suszarką do włosów, zdarzyło mi się nawet prostownicą Obecnie staram się pilnować suszarki żeby się nie przegrzała 
Ogólnie mam czasem dziwne pomysły ale to chyba po mamie (w dzieciństwie chciała ugotować kisiel na kaloryferze, ale to już historia na inny konkurs )
|
|
|