2010-05-30, 00:49
|
#4263
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 20 817
|
Dot.: Nimfomanki w natarciu, czyli dyskusji część III :)
Cytat:
Napisane przez Dama_pikowa
|
Mam nadzieję, że byłam Waszą muzą 
---------- Dopisano o 01:49 ---------- Poprzedni post napisano o 01:33 ----------
Historia III
Po ostatnim wyczynie moje kochanie stwierdziło, że na dziś jest już wyeksploatowany. Jak zwykle - nie uwierzyłam. Jakiś czas później leżeliśmy przytuleni na łyżeczkę, z tym, że to ja wtulałam się w jego plecy (też uwielbiam!). W pewnym momencie zaczęłam całować go po karku, a jedną ręką sięgnęłam do przodu i zaczęłam delikatnie głaskać przyjaciela BS, który jakby jemu na złość zaczął rosnąć i sztywnieć. Kiedy Bóg Seksu odwrócił się i zobaczył mój złośliwy uśmiech sprawiał wrażenie niemal przestraszonego. Odwróciłam się więc plecami do niego i tylko czekałam, ocierając się o niego tyłkiem. Jako, że nie byliśmy już sami, tylko zsunął mi spodnie i powoli, delikatnie we mnie wszedł, na początku wchodził we mnie jedynie czubkiem i było to niesamowicie podniecające... Nagle wdarł się cały mocno, musiałam mocno nad sobą panować, żeby nie krzyknąć głośno. Jego ręka powędrowała z przodu ku mojemu guziczkowi, w który delikatnie i szybko uderzał palcem, co doprowadzało mnie do obłędu... Drugą zaś ręką bawił się moją piersią. Oddech miałam bardzo szybki, głęboki, dobrze wiecie jaki, wychodził z tego stłumiony jęk... I w tym momencie zadzwoniła moja kumpela. A co mi tam, odebrałam. Mój Bóg, rzucając mi wyzwanie, zwiększył obroty, a mi udało się przeprowadzić całkiem długą rozmowę w sposób nie wzbudzający podejrzeń. Ale taka dodatkowa dawka adrenaliny jeszcze bardziej mnie podnieciła, kiedy odłożyłam słuchawkę musiałam wgryźć się w kanapę, żeby tłumione dotychczas jęki nie wydostały się w postaci głośnego, przeciągłego krzyku... W momencie, gdy blisko już było do mojego orgazmu, mój Ogier bez słowa wstał i wciągnął spodnie. Potem wyjaśnił, że zobaczymy, co będzie przy następnym sam-na-sam. Jego szczęście, że byłam już wystarczająco zaspokojona! Inaczej nie darowałabym mu tego.
Sęk w tym, że widzimy się jutro na obiedzie, a potem pewnie dopiero w przyszły poniedziałek. Oj, będę wyposzczona... 
|
|
|