|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: Zamość
Wiadomości: 33
|
matka manipulantka hipokrytka
Wiem, ze byc moze temat sie powtarza, bo ostatnio widzialam na wizazu juz jeden watek o problemach z mama... z gory przepraszam
Licze na wasza pomoc w mojej sytuacji.
Otoz mam 18lat, moja mama 58. Nigdy nie zylysmy jakos szczegolnie w zgodzie. Generalnie teraz jest coraz gorzej, czekam na moment, keidy bede mogla sie wyprowadzic. Zbliza sie weekend czerwcowy, zamierzalam go spedzic z chlopakiem na dzialce u znajomych, ale ze wyjazd niestety nie wypali to postanowilismy sobie na jedna dobe wynajac pokoj w Kazimierzu. Oczywiscie mama wiedziala o tym wczesniej, zeby nie bylo wielkich problemow, ze jade tylko z nim powiedzialam,ze bedize jeszcze pare osob, ze jedziemy samochodem. Ostatnio zaczela wymyslac, ze musze jej pomoc, akurat w tym dniu, kiedy wyjezdzam, powiedzialam jej, ze widze, ze cos kombinuje, ale co do wyjazdu mowilam jej juz wczesniej i nie zamierzam zmieniac zdania. W ogole ostatnimi czasy, po powrotach z koncertow, mialam straszne awantury z powodu tego, ze pozno wracam itd. Moja mama sterczy w oknie, a pozniej wyklina mnie, ze to przeze mnie, ze ona sie martwi itd, ja powiedzialam, ze nic mi nie ebdzie, bo moj chlopak mnie odprowadza pod sam dom, na co ona, ze jeszcze pozaluje, ze jeszcze mnie 'wyrucha czterech po drodze'. Generalnie po raz pierwszy mnie zatkalo jak to uslyszalam. Biore tabletki antykoncepcyjne z uwagi na moje zdrowie, ale raczej nie ma powodow, zeby mi przestala ufac. Teraz wracajac do tematu wyjazdu. Napatoczyl sie temat wesela, na ktore mialam isc z moim chlopakiem, ale mu wypadla impreza bardzo bliskiego kumpla, a ze jestem taka, ze nie chce og zmuszac, zeby szedl ze mna i sie nudzil tam razem ze mna i z moja rodzina, to wymyslilam, ze i tak wyjde wczesniej, wiec oboje mozemy sie udac na ta osiemnastke. Ojcu pomysl sie spodoobal, nie mial nic przeciwko, ale ze zobaczylismy, ze to w dwoch roznych koncach miasta, i raczej ciezko byloby sie jakos przemiescic noca, wiec postanowilam, ze na wesele pojde sama. Oczywiscie powiedzialam rodzicom, ze nie chce isc na nie, bo bede sama i bede sie strasznie zle czula. Ojciec sie zdenerwowal, powiedzial, ze jak zwykle musza isc sami, ze jak zwykle sie wykrecam i ze w takim ukladzie, oni tez sie nie wybieraja. Trzasnelam drzwiami i powiedzialam, ze to jest juz przesada, zeby mnie traktowali jak 5latke, ktora musza za soba ciagnac wszedzie. Dzisiaj rano wstaje, mysle sobie temat skonczony, sprawa zalatwiona, na co moja mama wyskakuje mi z tekstem pt. 'do kazimierza w boze cialo jedzie na ruchanie, a na wesele to nie ma kto z nia pojsc', generalnie polecialy takze mocniejsze slowa, po czym ja wybuchlam i powiedzialam co o tym wszystkim mysle. W sensie, ze to, ze ona moze tak robila, bo nie wiem na jakiej podstawie tak twierdzi, to nie znaczy ze ja tez musze, ze najpierw mnie wyzywa od szmat itd, a pozniej leci do kosciola sie modlic, kaze mi chodzic, traktuje mnie jak wielka niewierzaca no i 'ku**rwia' wszystkich wokol. Nawet nikt nie jest nic jej winien. Pieniedzy nie chcialam na ten wyjazd, moj chlopak postanowil wszystko oplacic, po prostu dostalam zaproszenie, by milo spedzic czas, a ze uwazam, ze ona nie powinna nawet ingerowac w to, co z nim robie, to nie mowilam, ze jedziemy sami, bo ona nie musi o tym wiedziec, tymbardziej, ze sama uwazam sie za osobe odpowiedzialna i nie zamierzam zrobic nic zlego, tymbardziej glupiego. Jedziemy samochodem, nie busem jak poczatkowo planowalismy, o czym tez jej powiedzialam, to powiedziala mi, ze zyczy mi, zebym sie rozbila na jakims drzewie...
Ja nie wiem gdzie tkwi problem, nigdy nie bylam osoba, ktora sprawiala problemy, nie jestem tez jedynaczka, moja siostra nie wychodzila co prawda tak jak ja, ale nie wiem jak sobie teraz poradzic z matka. Ostatnio dochodzi do tego, ze nie moge wyjsc ze znajomymi, bo zaraz mam sie stawic w domu.
Byla tez taka sytuacja, ze bylam na koncercie, czekalam na autobus nocny z kolezanka. Dostalam telefon od mamy, ze w tej chwili mam sie zjawic pod domem, inaczej ona dzwoni na policje. Bylo pare minut po 23. Wiec postanowilam zadzwonic do kumpla, zeby mnie zgarnal, bo musze byc za chwilke w domu, gdzie autobus mialam za 15min od momentu, kiedy ona zadzwonila. Po powrocie oczywiscie awantura, ze sie puszczam, ze do czego to podobne, zebym tak pozno wracala.
Dziewczyny pomozcie jakos, nie wiem jak ta sytuacje rozwiazac. Boje sie, ze zawsze bede sterowana przez matke. To, ze ona mowi takie rzeczy dziala na mnie tak, ze chce mi sie plakac, odwolalam wyjazd do kazimierza, moj chlopak stracil zaliczke, ktora wplacil, nie moge ani nigdzie pojechac, ani nikogo zaprosic do domu, ani nawet wyjsc. Mam 18 lat i nic mi nie wolno. Nie chce, zeby tak to wygladalo, a nie potrafie sie przeciwstawic matce.Wystarczy, ze ona powie, ze cos mi zaplanowala, a ja juz mam wyruzty sumienia, bo jak to tak, ja jade, jej nie pomoge, bedzie robila cos sama, np. robila porzadki na dzialce, a ja sie bede dobrze bawila, nie potrafie w ten sposob nie myslec. Ale ona ma w nosie moje uczucia, po tym jak mi to dzisiaj rano wszystko powiedziala, zaczela rozmawiac przez telefon,ja plakalam, a ona mi sie smiala w twarz, po czym ubrala sie i wyszla z domu. Mialam przez rok chlopaka, ale on mieszkal 70km ode mnie, wiec na zmiane nocowalismy u siebie, ale nie spalismy razem w jednym lozku, nie miala wiec powodow, zeby cokolwiek na moj temat twierdzic...
Nie wiem co robic, nie rozumiem juz jej, nie wiem co chce osiagnac, ale tak mi zle z tym wszystkim, bo widze, ze wlasna matka ma mnie za jakas szmate, a nie ma ku temu powodow, bo do juwenaliow nawet nie ruszalam sie z domu, nigdy nie sprawialam jako takich problemow, zawsze bylam grzeczna, wzorowa uczennica. Warto dodac, ze mama powiedziala, ze nie wybiera sie na zebranie w szkole, bo skoro pisze sobie sama usprawiedliwienia (nigdy nie miala czasu, zeby mi nawet podpisac, wiec kazala mi podrabiac, majac 18lat moge juz sama sie usprawiedliwiac) to ona ne jest potrzebna w szkole.
Pomocy, co ja mam z tym wszystkim zrobic, nie potrafie zyc wlasnym zyciem, nie zwracajac na nia uwagi, ale jednoczesnie potrzebuje tego, a nie moge sie odciac, bo z nia mieszkam... nie wiem juz co robic...
Edytowane przez perfection09
Czas edycji: 2010-06-01 o 16:31
|