2010-06-14, 20:33
|
#1
|
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 96
|
Lek na pracoholizm Margota
ekhm...
moze najpierw wytlumacze sie z tytulu watku. Otoz bylo tak, ze:
1) moj maz twierdzil, ze za duzo mysle o pracy bo nie mam zadnego dlubaninowego hobby
2) kiedys poprosilam mego M. o naszyjnik z jednej z galerii. Filcowy byl. Nie podobal sie mezowi. Stwierdzil, ze lepiej, zebym sobie juz sama cos zrobila, bo on mi materialu na gumofilce kupowac nie bedzie...
... w ten sposob kupilismy razem koraliki pierwsze w empiku. Przyznaje, straszne opory mialam, bo dotychczas bizuteria recznie robiona kojarzyla mi sie z tandeta z Chin, a to co mozna zobaczyc w galeriach artystycznych kojarzylo mi sie z nadludzmi, ktorzy zajmuja sie bizu profesjonalnie.
Sprawy nie ulatwia fakt, ze ja prawie bizu nie nosze... a skoro nie nosze, i nie zamierzam z niej czerpac korzysci ekonomicznych, to chce chociaz pokazac 
i tak doszlismy do zdjec ponizszych.
to moje prawie-pierwsze kolczyki (z szacunku dla Waszych uczuc mogacych wezbrac po wizycie tutaj - odpuszcze pierwszy wisior i pierwsza pare kolczykow...).
najpierw maly meksyk. szklane koraliki - zachwycilam sie kolorami; metalowe sztyfty.
potem noc na niebie. Swarki + kuleczki srebrne.
a na koncu lad i porzadek - kostki hematytu i karneolu (tak, wiem, drucik jest wygiety... litosci prosze).
kazda uwage przyjme chetnie (szczegolnie co sie zdjec tyczy... bo ze warsztat to wiem...)
|
|
|