Wczoraj obcinałam się u Pana Krzysztofa, który urzędował przedtem przy Placu Wolności, a teraz przeniósł się na Za Groblą. Tnę się u niego już od ponad roku i wydawało mi się, że trafiłam wreszcie na "bezpiecznego fryzjera". Jego cięcia zawsze były poprawne, ale nigdy nie osiągnął tej mistycznej fryzury. Chciałam jeszcze zaznaczyć, że jestem posiadaczką loków - mam ich dużo, a włosy staram się zapuszczać

Po wczorajszej wizycie:
- pozbawiona jestem około 50% włosów z objętości ("bo tak mocniej przerzedziłem")
- fryzura bynajmniej nie zachwyca: mam na głowie coś na kształt grzyba. Kulka króciótkich loczków przy głowie, a reszta smętnie leci w dół.
- Długość... część nie ucierpiała, ale reszta włosów ma dosłownie po 6-8cm! na sucho to wychodzi na około 3cm loczki!
- skasował za to 100 zł.
Zazwyczaj pan Krzysztof ciął tak, że nie miałam ochoty naciągać czapki na głowę, ale teraz... koszmar. Nie wiem co go rajcuje żeby pozbawiać klientkę połowy włosów na głowie, zwłaszcza przy lokach, gdzie efekt zcięcia
zawsze będzie widoczny, a każdy centymentr jest podwójnie bolesny.
Coś tak czuję, że się z panem Krzysztofem juz rozstanę
