[gowoman]

Ja pieniądze odłożone na wesele mam i nie napisałam też że nie zamierzam odkładać jeszcze przecież, więc nie wiem skąd ten atak na mnie.
Nie uważam też ślubu kościelnego za gorszy absolutnie, ale gdy jest się osobą wierzącą to chyba naturalne jest to, że chce sobie ślubować miłość i wierność własnie przed Bogiem, czyż nie? Nie rozpaczam też z powodu:"że koleżanki tak mają", chyba potterko wysnuwasz zbyt daleko idące wnioski.
Nie wysyłam go na "roboty fizyczne" (jeju jak to brzmi:/) On już jeden dyplom ma, mowa jest o dyplomie magisterskim. Ale jakoś z tym dyplomem co posiada nie ma oporów żeby jeździć w wakacje tam do pracy. Podejrzewam, że opór jest taki, że nie chce tych pieniędzy wydać właśnie na wesele. Poza tym ja nie powiedziałam, że chcę wesele na 150 osób, tylko według niego kościelny=wesele na 150 osób. Mnie wystarczyłby ślub kościelny a potem jakieś skromne przyjęcie. Bo mi się własnie o same ślubowanie w kościele rozchodzi a nie o weselisko. Nie umiem mu tego wytłumaczyć. Poza tym do żadnych zaręczyn go nie zmuszałam. To była jego inicjatywa. Może jest tak faktycznie, że do sakramentu nie dojrzał... Do cywilnego to jest chętny choćby jutro, być może dlatego, że kojarzy cywilny jako skromny i bez wesela a kościelny z całą pompą... ręce mi opadają normalnie..