[OliOli]

Aaa zaryzykowałam i wypróbowałam ale troszkę inaczej niż w instrukcji z pierwszego posta... Zalałam 3 łyżeczki kawy mielonej do połowy kubka i odczekałam aż wystygnie... Na początku nabierałam trochę fusów na łyżeczkę i bawiłam się we wmasowywanie w skórę głowy, później nad wanną wylałam wszystko z kubka na włosy, trochę pomasowałam skalp, odcisnęłam lekko włosy i włożyłam na nie czepek foliowy i recznik, żeby nie ciekło mi po szyi na ubranie( lepiej wziąć jakiś stary bo mój się pobrudził ) i posiedziałam z tym godzinkę. Dopiero później po spłukaniu(trochę ciężko się ten "piach" wypłukuje) umyłam włosy i nie nakładałam już nawet żadnej odżywki... Rozczesały się bez problemu, co u mnie się rzadko zdarza błyszczą NIESAMOWICIE (mam farbowane na ciemny brąz) i są mięciusie.... Baardzo dziwne bo myślałam że te fusy narobią mi nieziemskich kołtunów Będę powtarzać "zabieg" napewno i płukać również odcedzoną kawą, ze względu na to jaki blask uzyskałam