Oj uwierz mi - jest to problem. Wyobrażasz sobie wykładanie jakiegoś przedmiotu czy robienie ćwiczeńz czegoś na czym się nie zna???
Patrzyłam na necie to kierunki doktoranckie są: chemia, technologia chemiczna i inżynieria chemiczna. SUPER i ja bym miała prowadzić z tego zajęcia, nie ma mowy.

Zresztą nawet jakby temat mi spasował tej pracy doktorskiej to po prostu nie wyobrażam sobie "doktorowania" przez 4 kolejne lata i dostawania 1200 zł.

Nabory są do końca września więc najgorsze jest że chyba przed ślubem jeszcze będę musiała się żreć z teściową i robić jakieś kłótnie tak jak było rok temu. Ona ma jakieś ambitne zapędy żeby mi pracę znaleźć, ale to nie jest praca, tylko uszczęśliwianie mnie na siłę. Najgorzej że TŻ jest po jej stronie.

Nieraz mi mówi że: "nawet nie spróbujesz a potem marudzisz, że nie masz pracy", albo że "jak tak będę nastawiona to mama już nic nie będzie dla mnie szukać". Ja z drugiej strony trochę się jej boję, bo ma ciężki charakter, sama wie najlepiej i mnie przytłacza, a do tego TŻ stoi za nią murem.

No i też nie mam z nią takiego dobrgo kontaktu żeby wziąść ją na bok i pogadać.
