[PinkPanterr]

Napisane przez madziula0605

ciągle się z tym gryże...bo nie wiem sama, nie chce się narzucać... w sumie praktycznie w kazdą niedzielę się widywaliśmy....kurde a taka mialam nadzieje ze cos z tego bedzie,,wszystko sie ukladalo...

Chyba nie piszesz aż tak często żeby myśleć, że się narzucasz?
Po prostu chcesz wiedzieć na czym stoisz

Napisane przez madziula0605

kurcze,,,ciężka sprawa,,,tak naprawde nie mam zielonego pojęcia co Ci powiedzieć...bo pocieszać nie będe.....nawet nie umiem, trudno coś doradzić bo nie mam pojęcia o takich sytuacjach...
ogolnie to moge powiedzieć ze naprawde dobrze zrobilaś wysylajac mame na leczenie, obojetnie co sądzi o tym sama zainteresowana i babcia...i w ogole podziwiam Cie za odwagę, za to jak sie zachowujesz,,innni by się wypieli i poszli swoją drogą....
co do pożegnania,,zrobisz jak zechcesz..ale jestes podoba do mnie z tego co zauważyłam wię pewnie pojdziesz sie pożegnać bo będziesz sie bala wyrzutów sumienia...

trzymaj sie

Mam wyrzuty sumienia, czuję się z tym okropnie bo przykro mi , że tak sytuacja wygląda, chciałabym aby było normalnie i żebym mogła ją normalnie pożegnać. Nie pójdę, mimo że w głębi duszy serce mi teraz pęka. Ona nie zrobiła NIC w kierunku bym tam poszła. Olewa i szantażuje. Jeśli chcę coś zmienić i pokazać jej, że nie dam sobą pomiatać nie mogę tam iść...
Okazało się, że babka jej nic nie nagadała tylko mam specjalnie taką historię stworzyła i powiedziała mojemu tacie, żeby mi na głowę wjechać.
A silna nie jestem bo teraz najchętniej bym się poryczała.