Dot.: Lubelskie Żonki 2009 i 2010 - cz. II
Miira u nas ze skarpetkami to było to samo, ale pewnego dnia powiedziałam basta i w środku zimy wyfrunęły wszystkie za balkon. A że to było nisko to wylądowały na krzakunach TŻ wrócił do domu, mówię że skarpetki by wyprał bo się tyle nazbierało, że aż się dusiły i musiały wyjść na spacer. Poleciał wkurzony na dół zbierać plony z krzaka i od tej pory problemu ni ma
__________________
Panie! Daj mi siłę
-do akceptowania rzeczy, których nie mogę zmienić,
-odwagę do zmiany rzeczy, których nie mogę zaakceptować,
-i mądrość, abym ukryła ciała tych, którzy mnie dzisiaj wkurzyli.
|