2010-08-24, 11:03
|
#2255
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 811
|
Dot.: Pixie Cosmetics, czyli nasze polskie minerałki :)
Dziewczyny u mnie robi się podobnie jak u Party_Girl7, mimo że korektoruję dopiero na koniec.. Właściwie to bez znaczenia kiedy i czym (korektor/miejscowo dodatkowy podkład), efekt przebijania krostek murowany. Niby po kilku godzinach wtapia się powodując nieco lepsze krycie, ale lepszy efekt miałam po EDM w starej formule Żółty korektor jest całkiem fajny pod oczy chociaż u mnie w 2 podejściach na 4 powłaził okropnie w zmarszczki. Nie nakładam dużo mimo fioletowych sińców to zatuszowania Proszki przyjemne w konsystencji, cera po dwóch użyciach jakby gładsza, chociaż wyskoczyło mi teraz troszkę krostek i nie wiem czy przypadkiem coś mnie nie zapchało. Ogólnie mam wrażenie takiego półtransparentnego krycia chociaż rozprowadza się przyjemnie i łatwo. Nie robi tapetki, ale też mocno nie kryje. Po kilku godzinach w niektórych miejscach delikatnie się waży, chociaż świecenie twarzy jest umiarkowane. Co jeszcze.. korektory nie nadają się za bardzo do tuszowania wyprysków z uwagi na maziasto-kremowo-tłustą konsystencję. Kolory podobne do siebie, niby dobre, ale coś tam jednak mi nie gra. Niby Linen int. i Breena 1 są podobne, ale to nie do końca to samo. Nie umiem określić czym się różnią, w każdym razie zaraz po umalowaniu wyglądają na twarzy nieco inaczej.
Podsumowując, mojej trądzikowej skórce chyba lepiej służyły (jeszcze ostatkiem sił służą) EDM z tą swoją prostotą składu bez nawilżających/wygładzających wspomagaczy. Z bólem serca stwierdzam, że pod Pixie nic mi się nie goi a po całym dniu z EDM cera potrafiła się polepszyć. Doprawdy nie wiem co zrobić.. Muszę natychmiast znaleźć zamiennik...
__________________
Istnieje świat, a to rozprasza.
|
|
|