W 5 klasie byłam z klasą na wycieczce, z nami na tej wycieczce była jeszcze klasa 6. Pech chciał, że akurat na czas wycieczki miałam okres - jeden z pierwszych w moim życiu. Poprosiłam mamę, żeby kupiła mi cienkie podpaski, a mama zamiast tego kupiła mi wkładki higieniczne. Tzn ja myślałam, że wszystko jest ok, a uświadomiona zostałam przez koleżanki, że to się nie nada. I też od jednej z koleżanek dostałam podpaskę, taką strasznie grubą.
Nocowaliśmy w ohydnym schronisku młodzieżowym gdzie pod oknem leżał gnój oraz pasły się kozy. Na parterze była jedna w miarę dobra łazienka, ale żadna dziewczyna nie chciała się tam załatwiać, bo w łazience było okno przez które podglądali chłopcy. Ja musiałam iść w końcu zmienić tę podpaskę więc poszłam do drugiej ubikacji jaką mieliśmy do wyboru. Ta ubikacja była w piwnicy i była prostu straszna - tzn tam było parę toalet oraz takie zewnętrzne prysznice z zimną wodą. Wszystko stare, zniszczone i obślizgłe. Dodatkowo było tam bardzo słabe światło. Ja już w ogóle byłam w traumie, że ten okres i że ciemno, no ale poszłam do jednej z tych ubikacji i tam narodziło się pytanie - co ja mam zrobić ze zużytą podpaską

. Postanowiłam wyrzucić ją do kibla. Na początku nie chciała się spuścić ale potem było ok.
Za jakiś czas wracam do ubikacji, a tam cały tłum - okazało się, że tam gdzie ja wyrzucałam podpaskę ubikacja się zapchała. Tymczasem nasz nauczyciel grzebał w ubikacji, żeby ją odetkać. Tzn jeszcze wtedy nikt nie wiedział co to jest i wszycy stali zaciekawieni. Nagle nauczyciel stwierdził 'Mam to!' i oczom wszyskich ukazała się moja zużyta podpaska.

Zrobiła się z tego wielka afera, szukanie winnej, ale winną próbowali nauczyciele znaleźć w klasie 6, bo jak powiedzieli w 5 się jeszcze okresu nie ma. I w ten sposób uszło mi to na sucho.
