______________________
Tak chciała żeby ją zauważył. Żeby choć raz spojrzał na nią mijającą go na korytarzu i się uśmiechnął. Tak po prostu. Mały, słodki uśmieszek dla małej, naiwnej brunetki.
Robiłam tylko to co podpowiadał mi rozsądek. Z całych sił chciałam zagłuszyć serce, które starało mi się przekazać, że nadal kocham tego dupka.
Patrząc w twoje zielone oczy czułam się szczęśliwa jak nigdy wcześniej. I niestety nigdy później…
Ja udaję szczęśliwą, ty obojętnego. Głupia gra, do której zasady ciągle dopisuje życie.
Jego spojrzenia były cenniejsze, niż potoki słów innych. Chciała żeby patrzył na nią wiecznie. I żeby w końcu zrobił pierwszy krok.
Zapijała smutki gorącą kawą. Zajadała je czekoladą. Zalewała łzami. Znowu przez niego. Przez tego samego, zielonookiego bruneta, który jakiś czas temu zawrócił jej w głowie.
Postawiłeś mój świat do góry nogami, a potem zniknąłeś. To powinno być karalne.
Bez sensu gapiła się w drzwi. Na co liczyła? Na pewno nie na to, że wróci. Na to już straciła nadzieje.
Zobaczysz. Przyjdzie taki czas, że wrócisz, będziesz się płaszczył, błagał o wybaczenie i wydrapywał przepraszam paznokciem na chodniku pod drzwiami mojego domu. A ja? Ja tylko wzruszę ramionami. Tak jak ty to zrobiłeś ostatnim razem.
Malując paznokcie na fioletowo nie myślała o nim. Nie myślała o tym co razem przeszli. Nie płakała. Wiedziała, że to nie koniec. Że wszystko co najlepsze jeszcze przed nimi.