|
Dot.: Sabat Czarownic:)część III nieostatnia:D
Kropka, wiesz, ja sama nigdy nie wpadłam na to, że mogę mieć problemy z tarczycą. To, że ciągle tyje i muszę się zaharować, żeby coś schudnąć - no taka natura, takie geny, taki metabolizm. To, że się męczę - no jestem gruba, to się szybciej męczę. Jak szłam do lekarza i mówiłam, że wiecznie jestem senna, to albo kazał przestać wymyślać albo kazał się wysypiać, mniej stresować i łykać magnez. Jak mówiłam, że się męczę, to kazali schudnąć.
I tak się dawałam zbywać, bo po 1. nie posiadam wiedzy medycznej, aby się z lekarzami kłócić, a po drugie ogólnie raczej mam tendencję do bagatelizowania problemów zdrowotnych niż do ich wyolbrzymiania.
Ale w momencie kiedy ja, która kiedyś godzinami mogłam biegać, skakać, szaleć - nie mogłam wejść na II piętro, bo sie zasapywałam i czułam jakbym miała zaraz zejść, mięśnie rąk i nóg mi mdlały, nie mogłam gara z gulaszem przenieś z lodówki na kuchenkę, bo mi leciał z rąk i nie miałam siły, żeby 1,5litrową butelkę podnieść, a spałam calutkie weekendy (np. 18-19h), to mąż mnie wysłał do lekarza, bo stwierdził, że coś się dzieje złego i to na pewno nie wina samych upałów...
__________________
Nowa motywacja. Tym razem cel jest zdecydowanie długoterminowy.
|