Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Nimfomanki w natarciu, dyskusji cz. V ;)
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2010-09-06, 14:39   #4105
Dama_pikowa
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 2 257
Dot.: Nimfomanki w natarciu, dyskusji cz. V ;)

Jestem już [1=9dc519fadc633b7a757b479 8db7309973aba49fa_66c3ce7 215651;21893801]Damo, ale co się stało...? Na zdjęciu nic nie widzę, bo się na tym w ogóle nie znam...[/QUOTE]
Bo na zdjęciu nic na szczęście nie ma. Ale co się strachu najadłam i zresztą nie tylko ja, ale tez BS i rodzice (na szczęście akurat przyjechali do Wro). Mogło być złamanie nochala, jest na szczęście tylko stłuczenie...

Cytat:
Napisane przez Chaigata Pokaż wiadomość
Dama
Cytat:
Napisane przez ennostiel Pokaż wiadomość
Hej Damo właśnie, o co chodzi i co Ci jest?
Cytat:
Napisane przez Chaigata Pokaż wiadomość
Jak dla mnie wszystko ok, ale też się zdziwiłam cóż to za fotka
Dama tłumacz się!
Już, już!!
Miałam tyle zdjęć RTG wczoraj, ze teraz świecę w ciemnościach

W sobotę poszliśmy na imprezę. (mi sie nie chciało iść nigdzie, byłam po koncercie, ale BS ma niedosyt towarzystwa, mieliśmy akurat trzy zaproszenia, więc wybraliśmy jedno i poszliśmy).
Było piwko, tequila, ogólnie fajnie. domówka, kilkanaście osób. Tańczyłam z jednym kolegą. Oboje trochę już byliśmy nawiani. wziął mnie kolejny raz do tańca, ja powiedziałam do BSa uratuj mnie zaraz, a on lewą ręką zrobił krzyżyk i się uśmiechnął. Kolega chuderlak z nie do końca złamana noga i nawiany. Zachciało mu się zrobić super macho, przechylił mnie do ziemi, stanął na niezrośniętej nodze i oboje polecieliśmy na podłogę. uderzyłam się ręką o ścianę (skóra zdarta, jak narazie pokaźny zielony siniak, ale powoli sie pojawia fiolet). Do tego uderzyłam głową o podłogę. Bokiem głowy i nosem. Zadzwoniło mi niemiłosiernie, głowa od razu masakrycznie mi zaczęła boleć no i mój nos zaczął barwić podłogę na czerwono... Potem już do końca imprezy było tylko tamowanie krwi, przykładanie lodu, siedzenie w łazience z dala od ludzi i dół kolegi, który się odizolował na balkonie... wróciliśmy do domu około 4. Miałam straszną opuchliznę na nosie, takiego bólu głowy w życiu nie miałam...
W niedzielę mimo spania z lodem na nosie, nic nie zeszło. W dodatku jak napiłam się herbaty, całą zwróciłam. Nie mogłam nic zjeść, ani niczego się napić, bo od razu zwracałam. Później jak już nic nie miałam w żołądku zaczęłam wymiotować żółcią... Nie mogłam chodzić, bo miałam miękkie nogi, ledwo co kontaktowałam...
Przyjechali moi rodzice, pojechalismy na pogotowie. Tam dostałam trzy długie i piekące zastrzyki w że potem nie mogłam siedzieć. Ale na szczęście wymioty po tym ustały i ogólnie poprawił mi się stan, bolała mnie tylko już głowa. M.in. dostałam końską dawkę ketonalu dodupnie...
Potem zrobili mi kilka zdjęć (taki młody lekarz mnie odprowadzał na rtg, którego później BS mierzył wzrokiem, jak powiedziałam mamie, ze jest fajny )
Na szczęście nie było złamania, tylko stłuczenie. Potem jeszcze musieliśmy jechac do innego szpitala do laryngologa. na dniach mam iść jeszcze raz do laryngologa, żeby zobaczył czy mi się nie robi krwiak przegrody nosowej...
Ogólnie jestem fioletowa na twarzy, mam opuchnięty nochal aż do lewego oka i na razie nie wychodzę z domu, chociaż BS mnie namawia na urodziny jego brata, które są dzisiaj. Także siedzę z lodem przy nosie.

Jeszcze kilka szpitalnych tekstów:
Lekarz: no to trzeba będzie zastrzyki dać
Pielęgniarka (po 40, grubsza baba z ochrypłym głosem): (z satysfakcją) w dupsko??

Zdjęcia rtg:
wchodzę, lekarz do mnie:
-Ojoooj. Co się biedactwu stało??


ten sam, przed wykonaniem zdjęć:
Lekarz: w ciąży jest?
Ja: nie
L: nie podejrzewa?
Ja: yyyy... no nie
L: karmi piersią?
Ja: nie
L: No to masz tu opaskę ochronną na macicę
Dama_pikowa jest offline Zgłoś do moderatora