|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 368
|
Prowokacja wobec "zakochanego"
Miałam chłopaka. Miałam.
Mieliśmy wzloty i upadki, nie byliśmy długo ze sobą - ponad 2 miesiące.
On twierdził, że mnie kocha. Podkreślał to przy każdej niemal możliwej okazji, twierdził: nigdy cię nie zdradzę, tak bardzo mi na tobie zależy, żadna inna dziewczyna się dla mnie nie liczy, bo ty jesteś najlepszą dziewczyną jaką poznałem, etc. Mówił ze swojej strony, że chciałby zalożyć ze mną rodzinę, że jestem jego wymarzoną kobietą. Planował w dalszej perspektywie wspólne zamieszkanie, oświadczyny, ślub... Po prostu multum, wielkie multum tego typu deklaracji. Generalnie to nie wierzę facetom, ale jemu.. trochę zaufałam. Częściowo uwierzyłam w te deklaracje. No... ale podkusiło mnie, żeby to sprawdzić. Zatem:
Naprawdę długie miesiące hodowałam to konto rzekomej Natalki na NK. Staranne kolekcjonowanie i zbieranie znajomych, żeby nie wzbudzić podejrzeń. Natalka jest zwykłą, młodą dziewczyną i to bardzo atrakcyjną.
Wpisałam nazwisko powszechne dla danej okolicy, miejscowość obok niego, wiek Natalci podobny; znalazłam i umieściłam najseksowniejsze zdjęcia, ale bez przesady, żeby nie podpadło, że dziewczyna ze wsi wygląda rodem jak Angelina Jolie. Seksowne fotki. Seksowne pozy. To nie mogło pozostać bez echa.
Jestem teraz na wyjeździe, kilkaset km od domu.
Wczoraj mieliśmy długą rozmowę przez telefon. Rozmawialiśmy o nas. Mówił mi: "tak bardzo BARDZO cię kocham, że nie wytrzymuję już bez ciebie. Brakuje mi twojego dotyku, twojej obecności...
Odkąd cię nie poznałem, nie zwracam już uwagi na żadne dziewczyny".
Generalnie mówił wiele o nas. O swoim uczuciu. Mówił, że bardzo go podniecam i odkąd mnie poznał, nie zwraca już uwagi na inne dziewczyny, bo ja jestem dla niego NAJWAŻNIEJSZA. Słodkie, naprawdę... Mówiłam, że nie wierzę, na co on zarzekal się, że naprawdę, jestem dla niego Tą Jedyną...
Zalogowałam się dzisiaj na NK jako owa Natalia. Wysłałam mu wiadomość w stylu: :"cześć przystojniaku, bardzo mi się podobasz, czy chcesz obejrzeć moje nowe sexy foteczki? podobają ci się moje zdjęcia?"
Stworzyłam i wysłałam wiadomość, którą każdy, normalny, kochający swoją kobietę facet powinien zignorować, albo w najlepszym wypadku napisać, że nie jest zainteresowany, bo ma kogoś, kogo Kocha.
A co odpisał mój luby? "O, bardzo mi się podobają! Jak chcesz możemy się spotkać. to moj nr..."
Wzdrygnęło mną, ale kontynuowałam zabawę dalej.
"A masz dziewczyne?" - pyta rzekoma "Natalia".
"Mam, ale mieszka daleko ode mnie, to miłość na odległość, to chyba nie ma sensu..."
Gdzie jeszcze poprzedniego dnia zapewniał mnie gorąco, jak bardzo widzi naszą przyszłość, że nie widzi nikogo innego, poza mną...
Dalszej treści rozmowy nie przytoczę. Mowa tam o ochocie na $ex, o tym jak obecna dziewczyna mu nie wystarcza, etc... i namawianie na spotkanie. Powodziłam go trochę za nos, namówiłam na spotkanie. Wylogowałam się.
W tym samym czasie dostaję smsa od niego: co robisz?
Odpisuję: oglądam tv a ty?
on: jadę spotkać się z koleżanką, jedziemy potem do (tu jakaś zmyślona historyjka)...
Podkusiło mnie drugi raz, weszłam na jego konto bo mi podał kiedyś hasło i powiedział ze mogę z niego korzystać: i co? i widzę że pisal do swojej byłej dziewczyny też z tekstem, że chciałby się z nią spotkać jakby miała czas... wiadomość sprzed kilku dni.
Cóż. Nie płaczę. Ale mam takie potworne, zimne, ostre dreszcze jak przy gorączce, choć chora nie jestem. Bardzo źle, bardzo źle się czuję... I chyba już dużo czasu minie, zanim uwierzę jakiemukolwiek facetowi.....
|