[biala frezja]

Byliśmy parą na odległość z krótkim stażem,ale poważnie myślącą o sobie. On niemiał kobiety 1,5 roku. Po miesiącu niewidzenia ze sobą zdecydowaliśmy się na urlop tylko we dwoje. Przed wyjazdem mówił jaki on będzie dla mnie czuły. Gdy już byliśmy na tym urlopie on stał się oschły, niechciał się kochać ani zbytnio całować czy przytulać. Zrobiło mi się przykro i nawet raz się popłakałam z tego powodu. Mówiłam mu że chciałabym czułości, ale jeżeli on miał "spadek formy" to okey, ja przejęłam inicjatywę i przytulałam go żeby przynajmniej jemu było dobrze. Po przyjeździe z urlopu on przestał się ze mną kontaktować i po tygodniu stwierdził, że zrywa ze mną. Uzasadnił to tym, że na urlopie byłam nachalna wręcz, że chodziło mi tylko o seks. Ja uważam, że skoro taką miał na mnie ochotę a na urlopie stał się oschły to ja mogłam mieć do niego trochę żalu, ale nie miałam tak ogromnego żeby przez to z nim zrywać przecież go kocham natomiast to on ma takie wielkie pretensje, że chciałam czułości... Po miesiącu niewidzenia i jeszcze po tym jak zapewniał jaką ma na mnie ochotę myslę, że niepowinien zwalać winy na mnie i zrywać z tego powodu. A co wy sądzicie???