Drogie wizażanki !
Piszę, bo nie mam z kim sie tym podzielić, nie mam tu na miejscu osoby, która mogłaby mi poradzić. Proszę Was o radę - co byście zrobiły bedąc na moim miejscu? Co o tym myslicie ?
Mam skończone 21 lat i w październiku zaczynam 3 rok studiów na jednej z lepszych uczelni w naszym kraju. Jest to uczelnia prywatna, studia dzienne, jednolite, magisterskie. Bardzo mi na nich zależy, do tej pory nie było łatwo ale średnia ocen balansuje między 4 a 5.
Mieszkam w dużym mieście, 300 km od stolicy. Własnie w Warszawie jest wymarzone przeze mnie specjalizacja (którą muszę wybrać na 3 roku czyli już teraz). Na wydzialew moim mieście zamieszkania nie ma tej specjalizacji a oferta ich jest znacznie mniejsza w porównaniu z Warszawą. W stolicy mieszka tez i studiuje mój chłopak, do tej pory jest to zwiazek na odległość ale bardzo dobrze sobie radzimy, choć szczeęciem byłoby widzieć się codziennie. Mieszkam tylko z kochajacą rodzicielką, która nie pracuje i raczej już nie bedzie mogła pracowac z powodów zdrowotnych (ale tak na codzień funkcjonuje normalnie). Moje studia finansuje 2 braci mojego taty, który zmarł gdy byłam malutka i powierzył im opiekę nad nami "w razie czego". tata wiedział, ze już nie wygra z chorobą i chciał zadbac o naszą przyszłość. Pierwszy wujek ma odchowane dzieci i ustabilizowana sytuację zawodową, drugi jest bezdzietny ale powodzi mu sie równie dobrze. Oboje mieszkają poza granicami naszego kraju, odwiedzamy sie około trzech razy w roku. Chciałabym przenieść się do Warszawy ale trudno mi im to zaproponować bo moje mama nie jest w stanie pomóc mi na tyle finansowo by to sie udało. Co więcej właśnie w stolicy mam okazję trenować sport który trenuję już od wielu lat i jest to moja największa pasja. Od jakiegoś czasu klub w moim mieście działał bardzo słabo, zajęcia juz powinny sie rozpocząć, wszystko się sypie. Wspaniały trener z którym trenowałam na wyjazdowych obozach treningowych i który zaproponował mi bym przeszła pod jego skrzydła - trenuje w stolicy.
Kilka dni temu, moja przyjaciółka z liceum, która studiuje w Warszawie powiedziała, że lokatorka z którą mieszkała musi wrócić do kraju w którym się urodziła i spakowała się z dnia na dzień. Ula szuka lokatorki, opłata za mieszkanie to 700zł bo załatwione jest po znajomości, cena ustalona na stałe. Wszystko kieruje mnie do Warszawy. Problem jaki chyba wszyscy znamy - pieniądze. Oraz to, ze moja mama mieszkałaby sama. Tyle że czuje się przez nią sterowana. Czuje, ze powinnam wziąć życie w swoje ręce tylko jak to zrobić.. American Dream spełnia sie chyba tylko w Stanach ; ) Nie jest to też scenariusz na nasze, polskie realia.
Proszę, napiszcie parę słów. Dziękuję za wszystkie
