[Malwina19]

Cześć bardzo potrzebuje obiektywnego spojrzenia na mój problem. Mam 19 lat , mój Tż 25. Jesteśmy razem od ponad 3 lat. Oboje traktujemy ten zwiazek poważnie , kilka razy rozmawialiśmy już o przyszłości.
Od początku wiedziałam że Tż będzie chciał mieszkać w swojej rodzinnej wsi bo czekała na niego działka po dziadkach, tam chciał wybudować dom, obok swojego brata który mieszka tam z żoną.
No ok... jakoś sie z tym pogodziłam chociaz kiedyś miałam inne wyobrazenia o przyszlosci ale kcoham go i chcialam kompromisu.
Moj Tż ma juz stala prace ja dopiero ide na studia. Ostatnio odlozyl sobie spora ilosc pieniedzy mówi ze chciałby już zaczac budowe.
Powiedział ostatnio jak mniej wiecej by to wygladało, jaki podział pomieszczeń, materiały itd.
A mnie jakoś się o zdanie nie zapytał, tylko tak jakby dał do zrozumienia. gdy mi o tym powiedział to mu pogratulowałam, ze pewnie ladnie bedzie miał w tym swoim domu a on na to że mam się nie wygłupiac bo wiadomio że będziemy razem... i to będzie nasz dom.
co o tym myślicie ? jestem w kropce. Jesteśmy młodzi, czemu on nie liczy sie z tym ze mam 19 lat i nie chce poczekac jeszcze kilka lat zanim ja znajde prace, wtedy miałabym jakąkolwiek mozliwosc wkładu finansowego w nasz dom. A tak to co, jak ja sie mam cos odezwac jak to wszystko nie za moje pieniadze... on liczy na to i to by chyba bylo dla niego naturalne ze wybuduje sobie dom taki jak jemu sie podoba, ja wesoło przytaknę a pozniej wezmiemy ślub i sie do niego wprowadze. A mnie zalewa krew na samą myśl mieszkania na "czyimś". Nie wiem jak wybrnac z tej sytuacji, nigdy wczesniej nie zawidołam sie na Tżcie az do teraz, myślę nawet o rozstaniu....... co myślicie ???????