2006-07-06, 09:26
|
#6
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2006-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 8
|
Dot.: Praca w hipermarkecie, plusy i minusy
To prawda że uśmiech daje baaaardzo wiele. Nieskromnie przyznam że chciałabym trafiać w sklepach na taką kasjerkę jaką ja byłam właśnie ze względu na uśmiech. Taka już moja natura że życzliwie jestem nastawiona do ludzi ale rzeczywiście kiedy widzi się wrzeszczącego i niezadowolonego klienta też się ma ochotę pokazać jak się umie krzyczeć 
Co do nauki obsługi kasy, cóż, pierwszego dnia miałam "szkolenie" - po prostu stałam przy jakiejś dziewczynie przy kasie i patrzyłam jak ona to robi, a następnego dnia - ku mojemu wielkiemu zdziwieniu - na kasie siedziałam już całkiem sama. Początki były nienajfajniejsze byłam tak zdenerwowana że po byle błahostkę musiałam kogoś prosić żeby mi pomagał, ale po kilku dniach już wszystko było ok. Szybko się człowiek uczy, szybko się zapamiętuje kody.
Wpadki ? Hmm. Nie wiem czy to można wpadką nazwać, istnieje coś takiego jak "wózek testowy", kiedy to pracownik hipermarketu pakuje do koszyka co się da ukrywając różne rzeczy, np wkładając długopis do pudełka z kredkami, i tym podobne rzeczy które zawsze niby trzeba sprawdzać aby w ten sposób sprawdzić jak bardzo stratny może być kasjer heh.
I mimo tego że wie się, że jest to wózek testowy i że muszę sprawdzić dokładnie wszystko co jest w koszyku i mam że się tak wyrażę czas nielimitowany, zawsze byłam tak zdenerwowana że raz mi wyszło -30 zł na minusie, raz prawie 100 ;p Heh wtedy mi grozili że jeszcze jedna taka wpadka i wylatuje. Oczywiście nic takiego nie miało miejsca.
|
|
|