Witam dziewczyny, zrobiłam encanto 19 sierpnia i chciałam się z wami podzielić wrażeniami

. Po pierwsze: Dzięki wielkie, szczególnie Ehinokokus, za te wszystkie bezcenne informacje, trafiłam na forum, kiedy już miałam zapisać się do salonu na global keratin i zapłacić ok. 800-1000zł za moją długość włosów(sic!). Zamówiłam zestaw na allegro, niestety u jaysona czy jak mu tam, dopiero teraz przeczytałam, że to nieźli zdziercy

. Zabieg zrobiła mi znajoma fryzjerka, zajęło nam to 4 godziny jak nie więcej, chwilami strasznie szczypało w oczy i dusiło. Przez ok. tydzień miałam duży przyliz ale po umyciu włosów skakałam z radości bo efekt był znakomity! Po jakimś czasie jednak włosy odgniatały się od spinania (do pracy muszę mieć związane), stopniowo zaczęły się minimalnie falować, a teraz - po upływie zaledwie ponad miesiąca stwierdzam z żalem, że keratyna się wypłukała. To raczej szybko, prawda? Muszę dodać, że nieźle mi się współpracowało z babydreamem, raz tylko myłam ulubionym kerastase. Grzywkę musiałam układać prostownicą bo nie ma innej rady ale jej to mało szkodziło, natomiast jak czasem "przejechałam" po całości to widziałam zaraz duże zniszczenia i "ubytki" keratyny. Mimo wszystko zakochałam się w tym zabiegu i mam zamiar go powtarzać, nawet co miesiąc, bo takiego komfortu nic innego mi nie zapewni (miałam taki przypadek, że na wyjazd zapomniałam wziąć suszarki. normalnie to byłaby katastrofa, a tak - zero problemu). Moje włosy były wcześniej bardzo zniszczone i sianowate; po encanto wyglądały po prostu zdrowo i naturalnie. A następnym razem wierzę, że będzie bardziej długotrwały efekt, bo było dużo "niedoróbek", np. temp. prostownicy za niska (ok.210) i po prostu brak doświadczenia. Załączam zdjęcia, 1. koszmar po samej suszarce; 2. po encanto. Tak btw, mam niefarbowane włosy, poradzicie mi jakąś zmianę? rozjaśnić? pasemka? pozdrawiam
