[cerveza]

Zalegalizowali by normalne narkotyki (albo chociaż cannabis) i nie byłoby problemu z tym syfem. Skład, działanie, skutki uboczne narkotyków są dobrze znane, zbadane itp, więc w razie zatrucia, przedawkowania lekarz wie co robić. Producent dopalaczy nie ma obowiązku wypisania składu na opakowaniu ("produkt kolekcjonerski, nie nadaje się do spożycia przez ludzi") przez co pogotowie działa po omacku, ratując kogoś, kto się nałykał tego świństwa. I nie zawsze się udaje.

Gdyby zakazali sprzedaży alkoholu, mielibyśmy podziemie bimbrowni, ludzie piliby pędzone w garażu gówno i też by umierali, ba, a nawet ślepli

I tym się właśnie kończą zakazy.

Zresztą, zamknęli dopalacze - gość otworzy sobie nowy sklep, zmieni nazwę, zmieni skład i dalej będzie sprzedawał produkty kolekcjonerskie. Bo co mu zrobią?