Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - chrzest, nie chrzest... i rodzina...
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2010-10-05, 11:14   #1
alkestis_1
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 32
Unhappy

chrzest, nie chrzest... i rodzina...


Hej

Nie będę oryginalna. Na wizażu jestem już kawał czasu, mam swoje konto. To założyłam, bo niekoniecznie mam ochotę być kojarzoną z tym problemem. Ale po kolei.

Jestem osobą nie wierzącą. Czy ateistką, nie wiem. Męczą mnie te szufladki... Katolik, ateista, wierzy, nie wierzy... Choć wychowano mnie na katoliczkę, no cóż... nie wyszło. Mój mąż z kolei jest osobą wierzącą (tak twierdzi), aczkolwiek w jego wiarę nie wnikam - faktem jest, że do kościoła mu nigdy nie po drodze. Ślubu kościelnego oczywiście nie mamy.

Mamy 4-miesięczną córeczkę. Normalnym jest dla mnie, że o chrzcie nie ma mowy. Zalatuje hipokryzją. Robić w coś, w co się nie wierzy, tylko dlatego że inni tak robią? Chcę dać małej wolną rękę. Jeśli kiedyś zdecyduje się na chrzest, jeśli będzie to jej świadomy wybór, przemyślany, a nie mus - droga wolna. Mąż mój na szczęście się ze mną zgadza. Bo przecież wychowanie dziecka bez chrztu nie oznacza wychowania bez zasad, czy nawet wiedzy na temat religii. A katolicy nie mają jakby nie było monopolu na moralność i tak dalej i tak dalej...

Problemem okazała się moja mama. Do tej pory wspomniała o tym dwa razy. Ona generalnie zna moje podejście i niby szanuje, ale... Za pierwszym razem tylko wspomniała, czy nie byłoby lepiej ochrzcić małą teraz? Krótka odpowiedź z mojej strony i temat się skończył. Wczoraj powrócił i to z napadem histerii. Ona nas "poprosiła", bo jak nigdy nas o nic nie prosiła tak o to nas prosi. Nie rozumie, że dla mnie nie jest argumentem "bo ja byłam ochrzczona i ty byłaś". Tak odpowiada na moje pytanie "Po co?". Nie wiem co mam robić, jak rozmawiać?

Chciałabym jej to po raz setny wyjaśnić, nie chcę bezmyślnie robić tego co inni... Jeśli motywem do chrztu jest "żeby nie siedziała na korytarzu kiedy inne dzieci będą miały religię" to co to za wiara? No i jakby to powiedzieć... Walnęła focha... pierwszy raz ją taką widziałam... Zdenerwowana, w końcu i ja się poryczałam z tego wszystkiego... Porozmawiać z nią chciał mój mąż, wyjaśnić że przecież nie robimy dziecku krzywdy, satanistki też z niej nie zrobimy... Na nic. Odburknęła "Róbcie sobie co chcecie". Skończyło się na fochu, płaczu, żeby nie powiedzieć histerii... Litości...

Co ja mam z nią zrobić? Jak z nią rozmawiać? Moja własna mama zachowuje się jak dziecko. Argumentów brak, tylko nerwy i "bo tak". To było wczoraj, potem wszyscy poszli spać i tyle moją mamę widziałam.

Odpowiedzi pomocnicze:
-tak, mieszkamy razem z mamą
-tak, moglibyśmy się wyprowadzić, ale to nie rozwiąże problemu - jak zrobić żebyśmy wszyscy byli zadowoleni.

Co zrobić z dorosłą kobietą, dla której argumentem jest "bo wszyscy tak robią"? Jest mi na prawdę bardzo ale to bardzo przykro, że moja mama ma tak wąskie horyzonty... Kocham ją i szanuję, ale nie zamierzam robić nic tylko na odczep się, bo ona mi tu histerię urządza. Tylko jak się pogodzić? Czekać aż jej minie? Sama nie wiem czy da się tu udzielić jakiejś konstruktywnej rady, jeśli nie to uznajcie że chciałam się wyżalić .
alkestis_1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując