no właśnie..chciałabym sie Was poradzić w tej sprawie - Wy wiecie wszystko

Pierwszy raz wynajmuję stancję i chcę ją zmienić... nie chcę zostawiać po sobie niesmaku, a jednocześnie nie chcę wydać ostatnich pieniędzy w związku z tą zmianą...ale do rzeczy:
W umowie najmu, którą podpisałam jest jednomiesięczny okres wypowiedzenia licząc od początku następnego miesiąca, czyli jeśli teraz zgłosiłabnym właścicielce, ze planuję wyprowadzkę, to miesięczne wypowiedzenie liczyłoby się od początku do końca listopada... to jest trochę nie fair, bo nikt nie zamieszcza ofert wynajmu z miesięcznym wyprzedzeniem, więc aby 'zaklepać' sobie nową stancję od początku grudnia musiałabym juz teraz zapłacić mimo to czynsz za listopad [jestem w tej sytuacji - znalazłam super stancję, ale wolną już od 1.11], wiec suma sumarum 2 czynsze do opłacenia
Normalne, ze jesli ofertę wynajmu obecnego pokoju wrzuciłoby sie teraz, w ciagu max 2 tyg. znajdzie się ktoś chętny (to wawa)- za tyle moge zapłacić, ale ta obecna właścicielka jest nieobliczalna ( to stara panna, bardzo trudna w kontaktach

) i strasznie chytra na kase i wiem, ze nie pojdzie mi na reke i nie skróci mi tego miesięcznego wypowiedzenia - jeszcze bedzie sie wsciekac, ze musi szukac kogos innego - przyznaje mieszkam tu tylko 1 miesiąc, ale to max moich mozliwości:/
Czy ona ma podstawy pozwać mnie do sądu, jesli po 1szym poprostu sie wyprowadzę? I czy wy spotkałyście się z tak długim wypowiedziem w umowach najmu?
dziękuję z góry za swoje spostrzeżenia i rady
