[Ahya]

Jak zaczniesz ćwiczyć to polubisz to. Najgorzej jest się zebrać, potem leci a jak skończysz czujesz radość, że dałaś radę.

Mnie motywuje, oprócz endorfin - które dają dobre samopoczucie po ćwiczeniach, fakt, że mogę się odstresować od/po pracy. Pracę mam stresującą, a jak się zmęczę porządnie to od razu mi lepiej na duszy i ciele.

Motywują mnie też zakwasy po treningu, bo daja poczucie dobrze spełnionej pracy.

Motywuje mnie fakt, że od kiedy ćwiczę nie boli mnie kręgosłup, nawet jak siedzę długo przed komputerem.

Wyniki mnie mało motywują, bo nie ćwiczę, aby schudnąć z wagi (co najwyżej spadek BF mnie raduje).

Motywuje mnie to, że od kiedy ćwiczę ani razu nie byłam chora, przeziębiona, nie miałam nawet kataru, a wkoło każdy kaszle, kicha i gorączkuje. A ja nic, null, zero

Motywują mnie przyjaciele - 3-ech chodzi na siłownię co dzień, 3 dziewczyny na aerobic, dance, tbc, jedna gra w siatę (mój zresztą mąż też - i gra i trenuje), jedna trenuje piłkę ręczną, przyjaciel prowadzi zajęcia MMA, kolega chodzi na karate, koleżanka na capoeirę... W takim gronie az głupio jest nic nie ćwiczyć

Zdjęcia - nieeee, ciuchy-nieeee, jakaś impreza-nieee. Te rzeczy są dla mnie za mał motywacją, aby naprawdę załapać ćwiczeniowego bakcyla