"Wszyscy faceci są tacy sami"
Od dłuższego czasu obserwuję pewną rzecz, a mianowicie taką, że niektórzy faceci mają z niektórymi kobietami cholernie dobrze. Dlaczego? Bo właściwie na każde ich (facetów) złe zachowanie znajdzie się wymówka. I to bynajmniej nie wymyślona przez nich, tylko przez ich ukochane. Przykłady? Chłopak koleżanki zdradził ją na imprezie. Wybaczyła mu, bo "wszyscy faceci w takich sytuacjach myślą penisem a nie głową". Inna koleżanka ma chłopaka, z którym nie da się o niczym porozmawiać. Jej tekst: "nie będę go naciskać, bo faceci nie potrafią rozmawiać o uczuciach i ich okazywać". Chłopak znajomej to fleja. Jej własna mama powiedziała jej, że żaden facet z własnej woli nie weźmie do ręki odkurzacza, więc niech sama sprząta. Jest wiele sytuacji, które mogłabym przytoczyć.
Wniosek jeden - całkiem sporo kobiet operuje stereotypami na temat mężczyzn i właściwie nie stawia im żadnych wymagań, "bo przecież wszyscy faceci...". I tak się zastanawiam, czego to wina. Kto takim kobietom nagadał, że faceci nie potrafią rozmawiać o uczuciach, że nie można im powiedzieć po kilku latach związku o swoich poważnych planach wobec niego, bo się spłoszy, że jak zdradzi to trzeba wybaczyć, bo każdy zdradza itp. itd.? Dlaczego niektóre z nas wierzą w to wszystko i usprawiedliwiają swoich Misiów? Skąd ten stereotyp, że "wszyscy faceci" są tacy i owacy?
Zapraszam do dyskusji.
|